
Na brązową medalistkę z Tokio, pod jej domem rodzinnym, czekały tłumy. Rodzina, przyjaciele, władze samorządowe i mieszkańcy Czarnego Dunajca. Wszyscy wierzyli w ten sukces, a teraz przyszli pogratulować Renacie Kałuży.
Renata Kałuża parę dni temu osiągnęła wielki sukces. Mimo ukończonych 40-lat była jedną z najlepszych na świecie i w jeździe na handbike'u, czyli rowerze z napędem ręcznym zdobyła brązowy medal. Dokonała tego na tegorocznej paraolimpiadzie w Tokio.
To jest jedna z piękniejszych chwil w życiu pochodzącej z Czarnego Dunajca paraolimpijki. To właśnie w tej miejscowości dorastała Renata, tu się wychowała, chodziła do szkoły. Przed laty pracowała też w miejscowych Urzędzie Gminy, jednak przerwała pracę, by więcej trenować. Wielokrotnie widzimy ją trenującą na podhalańskich drogach.
Po wypadku w 2007 r., po którym została sparaliżowana postanowiła poświęcić się kolarstwu na handbike'ach. Udało się jej wygrać wiele zawodów rangi światowej - maratony, konkursy Pucharu Świata, czy Mistrzostwa Świata (w USA w 2014 r.). Ponadto ma inne osiągnięcia, chociażby wicemistrzostwo świata w Kanadzie (2013 r.). Jednak dla niej, jak i wielu innych sportowców, najważniejszymi zawodami jest olimpiada. Paraolimpiada w Rio de Janeiro w 2016 r. pozwoliła Renacie Kałuży zebrać doświadczenie. Po 5 latach ciężkiej pracy z przerwą roczną na wychowywanie dziecka to zaowocowało. Brązowy medal to niebywałe osiągnięcie.
Mieszkańcy Czarnego Dunajca sprawili medalistce niespodziankę. Powitali ją hucznie. Nie zabrakło gratulacji i kwiatów. Przygrywała Orkiestra Dęta OSP. Renata nie kryła wzruszenia i chętnie podzieliła się swoimi przeżyciami z Tokio. Nie zabrakło też wspólnych zdjęć z brązową medalistką w Tokio.
Fot. Piotr Duraj
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!