Aby zwiększyć moc przyłączeniową w PGE, trzeba złożyć odpowiedni wniosek, dołączyć wymagane dokumenty i poczekać na nową umowę. Cały proces jest sformalizowany, ale przewidywalny – da się go zaplanować krok po kroku i uniknąć opóźnień.
Zwiększenie mocy przyłączeniowej w PGE zaczyna mieć sens, gdy zabezpieczenia (bezpieczniki) zbyt często „wyskakują” przy normalnym korzystaniu z domu lub mieszkania. Typowa sytuacja to gotowanie na płycie indukcyjnej, włączona pralka, piekarnik i czajnik, po czym nagle wszystko gaśnie. Jeśli takie awarie zdarzają się kilka razy w miesiącu i nie wynikają z ewidentnej usterki instalacji, to wyraźny sygnał, że obecna moc przyłączeniowa jest na granicy możliwości.
Zwiększenie mocy przyłączeniowej zwykle bywa potrzebne przy większych zmianach w domu lub firmie. Dobrym przykładem jest przejście z kuchenki gazowej na indukcyjną, montaż pompy ciepła albo klimatyzacji w kilku pomieszczeniach. Każde z tych urządzeń może pobierać od 2 do nawet 10 kW, więc przy standardowej mocy 12–16 kW dla domu jednorodzinnego zapas szybko się kończy. Podobnie bywa przy rozbudowie działalności gospodarczej, gdy pojawiają się nowe maszyny, np. sprężarka czy większa spawarka.
O większej mocy często myślą też osoby, które planują ładowanie samochodu elektrycznego w domu. Wallbox o mocy 11 kW przy jednoczesnej pracy innych odbiorników może sprawić, że wieczorne korzystanie z instalacji stanie się uciążliwe. W takiej sytuacji zwiększenie mocy przyłączeniowej ułatwia codzienne ładowanie auta w rozsądnym czasie, bez ciągłego kontrolowania, czy ktoś nie włączył „za dużo” urządzeń naraz. Dla wielu osób to po prostu kwestia komfortu i przewidywalności.
Momentem, w którym szczególnie opłaca się myśleć o zwiększeniu mocy, jest planowany większy remont albo budowa nowej części domu. Wtedy można od razu dopasować parametry przyłącza do przyszłych potrzeb, zamiast wracać do tematu po roku czy dwóch i ponownie organizować ekipę elektryków. Dobrze bywa spojrzeć w perspektywie kilku lat: czy w planach jest fotowoltaika, przejście na ogrzewanie elektryczne albo otwarcie małej pracowni w garażu. Jeśli tak, wcześniejsze podniesienie mocy przyłączeniowej może oszczędzić nerwów i dodatkowych formalności w przyszłości.
Najprościej mówiąc, obecna moc przyłączeniowa jest wpisana w umowie z PGE i na fakturze za prąd. W dokumentach pojawia się zwykle jako „moc umowna” w kW – to liczba, która określa, ile mocy sieć może bezpiecznie dostarczyć do budynku. W umowie lub na rachunku można też znaleźć informację o zabezpieczeniu przedlicznikowym, czyli o „bezpieczniku” w skrzynce przyłączeniowej, który technicznie ogranicza tę moc.
Gdy dokumenty gdzieś zaginęły, pomocny bywa sam licznik i skrzynka z bezpiecznikami. Na drzwiczkach lub wewnątrz obudowy zwykle znajduje się opis zabezpieczenia przedlicznikowego, np. „25 A” albo „32 A”. Tę wartość da się później przeliczyć na przybliżoną moc (dla instalacji jednofazowej około 5,75 kW przy 25 A, dla trójfazowej około 17,25 kW), ale w razie wątpliwości bezpieczniej jest oprzeć się na danych z PGE lub poprosić elektryka o krótką konsultację.
Aby ocenić realne zapotrzebowanie na moc, przydaje się chłodne spojrzenie na wszystkie urządzenia, które mogą działać jednocześnie. Pomaga prosta lista z podaniem mocy z tabliczek znamionowych, np. piekarnik 2,5 kW, płyta indukcyjna 7 kW, pompa ciepła 8 kW, ładowarka samochodu 11 kW. Do tego dochodzi oświetlenie, drobne sprzęty i zapas na przyszłość, na przykład planowaną klimatyzację lub warsztat w garażu, aby uniknąć kolejnego wniosku o zwiększenie mocy za kilka lat.
Po takim przeglądzie często okazuje się, że chwilowe „wyskakiwanie korków” przy włączeniu płyty i czajnika to nie awaria, lecz sygnał, że moc umowna zbliża się do granic. Z drugiej strony, jeśli moc przyłączeniowa jest wysoka, a w domu działają tylko podstawowe sprzęty, może się okazać, że aktualny poziom w zupełności wystarcza, a ewentualne problemy wynikają z samego rozkładu obwodów albo ze starej instalacji wewnętrznej.
Do złożenia wniosku o zwiększenie mocy w PGE potrzebne są nie tylko podstawowe dane osobowe, ale też konkretne informacje o instalacji i planowanym zapotrzebowaniu. Urząd musi mieć pewność, że sieć i Twoje przyłącze „udźwigną” większą moc, dlatego prosi o dokumenty, które to pokazują w liczbach, a nie tylko w ogólnym opisie.
Najwygodniej jest zacząć od zebrania informacji, które często są już pod ręką: na fakturach za prąd, w umowie przyłączeniowej albo na tabliczce znamionowej licznika. PGE oczekuje też jasnej deklaracji, o ile ma wzrosnąć moc – np. z 12 kW do 18 kW – oraz jakiego rodzaju odbiorniki mają się pojawić (płyta indukcyjna, pompa ciepła, ładowarka do auta). Bez tych liczb wniosek zwykle wraca do uzupełnienia, co wydłuża cały proces o kilka dni lub nawet tygodni.
Przy kompletowaniu dokumentów pomaga proste założenie: trzeba pokazać, kto składa wniosek, czego dokładnie dotyczy i jakie są warunki techniczne budynku. Zazwyczaj PGE prosi o takie podstawowe elementy:
Poza samymi dokumentami PGE zwraca uwagę na spójność danych: adres z faktury powinien zgadzać się z adresem we wniosku, a numery działek lub lokali muszą być czytelne. W bardziej rozbudowanych obiektach przydaje się też kontakt do osoby technicznej, np. elektryka, który zna instalację od środka. Ułatwia to późniejsze doprecyzowanie szczegółów, gdy dział techniczny PGE będzie analizował, jak podłączyć wyższą moc bez ryzyka przeciążeń.
W praktyce sporą część informacji można uzupełnić samemu, korzystając z podglądu umowy i historii faktur w eBOK PGE. Przy wątpliwościach dotyczących dokumentu własności albo schematu instalacji dobrze działa prosta konsultacja z projektantem lub elektrykiem – często wystarczy krótka notatka czy rysunek, aby PGE mogło szybciej ocenić sytuację. Dzięki temu wniosek zyskuje „kompletność”, która przyspiesza wydanie nowych warunków przyłączenia i minimalizuje ryzyko korespondencji w tę i z powrotem.
Złożenie wniosku w PGE jak podaje dor-tex.pl zwykle zaczyna się od wyboru kanału: online przez eBOK, formularz PDF lub wizytę w Biurze Obsługi Klienta. Najwygodniejsza bywa ścieżka elektroniczna, bo pozwala dodać załączniki i na bieżąco śledzić status sprawy. Dla osób mniej obeznanych z internetem zostaje tradycyjny druk papierowy, który można wypełnić z pomocą pracownika obsługi.
W praktyce pierwszym krokiem jest zalogowanie do eBOK PGE albo założenie tam konta, które podłącza się do konkretnego punktu poboru energii. Po wejściu w sekcję związana z przyłączeniami i mocą przyłączeniową pojawia się możliwość złożenia wniosku o zmianę warunków. System prowadzi krok po kroku przez rubryki, w których wpisuje się m.in. obecny przydział mocy i planowaną nową wartość, a także dane kontaktowe do osoby, z którą PGE będzie uzgadniać szczegóły.
Kolejny etap to uzupełnienie szczegółów technicznych, na przykład rodzaju instalacji (jedno- lub trójfazowa) i przewidywanego charakteru pracy urządzeń. Często pojawia się też prośba o opis planowanych zmian, jak montaż pompy ciepła czy płyty indukcyjnej, w prostych słowach i bez skomplikowanych obliczeń. Do wniosku można dodać skan planu sytuacyjnego działki albo istniejących warunków przyłączeniowych, jeśli są jeszcze w dokumentach domowych lub deweloperskich.
Na końcu następuje elektroniczne podpisanie i wysłanie wniosku albo wydruk, podpis odręczny i złożenie w BOK lub wysyłka pocztą. Po zarejestrowaniu sprawy PGE nadaje jej numer, który ułatwia późniejsze dopytywanie o postęp, na przykład po 7–10 dniach. W uzasadnionych przypadkach, gdy czegoś brakuje lub opis jest niejasny, dystrybutor może poprosić mailowo lub telefonicznie o doprecyzowanie wniosku, co zwykle wydłuża procedurę tylko o kilka dni.
Analiza techniczna w PGE to w praktyce sprawdzenie, czy sieć „udźwignie” większą moc, o którą klient wnioskuje. Specjaliści patrzą nie tylko na samą moc przyłączeniową, ale też na stan lokalnej sieci niskiego lub średniego napięcia, odległość od transformatora i obciążenie sąsiednich odbiorców. Dzięki temu można ocenić, czy wystarczy prosty zabieg po stronie przyłącza, czy potrzebne będą głębsze zmiany w infrastrukturze.
Na początku analizie podlega istniejące przyłącze: jego rodzaj, przekrój przewodów oraz parametry zabezpieczenia głównego (bezpiecznika przedlicznikowego). Dla wielu domów jednorodzinnych podniesienie mocy z poziomu np. 12 kW do 17 kW może się skończyć jedynie wymianą zabezpieczenia i ewentualnie przewodu przyłączeniowego. Gdy jednak sieć w okolicy jest już mocno obciążona lub przyłącze jest starego typu (na przykład jeszcze napowietrzne z cienkimi przewodami), analiza może wykazać konieczność szerszej modernizacji.
Jeśli sieć pozwala na zwiększenie mocy bez poważnych prac, PGE może zaproponować najprostszy wariant, czyli zmianę mocy umownej i zabezpieczenia przyłącza przy zachowaniu dotychczasowego miejsca podłączenia. Niekiedy dochodzi do zmiany rodzaju przyłącza z jednofazowego na trójfazowe, co lepiej „rozkłada” obciążenie między fazy i jest szczególnie przydatne przy kuchni indukcyjnej czy pompie ciepła. W takim scenariuszu prace zwykle koncentrują się w okolicy złącza kablowego i licznika, a reszta sieci pozostaje bez zmian.
Gdy analiza techniczna wykaże, że proste zwiększenie mocy groziłoby spadkami napięcia albo przeciążeniem transformatora, w grę wchodzą bardziej rozbudowane warianty. Może to być budowa nowego przyłącza kablowego z innego słupa lub stacji transformatorowej, zwiększenie przekrojów kabli na dłuższym odcinku, a w skrajnych sytuacjach nawet rozbudowa lub wymiana stacji transformatorowej w okolicy. W takich przypadkach PGE przedstawia w warunkach przyłączenia konkretny wariant techniczny, orientacyjny zakres prac i parametry docelowej mocy, a także informuje, które elementy leżą po stronie operatora, a które po stronie właściciela budynku.
Koszt zwiększenia mocy przyłączeniowej w PGE zwykle rośnie razem z liczbą dodatkowych kilowatów oraz zakresem prac technicznych. Inaczej będzie wycenione „dokręcenie” mocy o 2–3 kW, a inaczej rozbudowa przyłącza i wymiana złącza na posesji. Na końcową kwotę wpływa także to, czy sieć w okolicy ma jeszcze „zapas” mocy, czy konieczne jest jej wzmocnienie, co bywa już wyraźnie droższe i bardziej czasochłonne.
Podstawowym składnikiem kosztu jest opłata przyłączeniowa, czyli cena za każdy kilowat mocy, którą PGE ma fizycznie udostępnić w danym miejscu. Stawki są różne dla przyłącza napowietrznego i kablowego oraz dla odbiorców indywidualnych i firm, ale zwykle mowa o kilkudziesięciu złotych za 1 kW. Jeśli potrzeba zwiększenia mocy pojawia się w bloku z istniejącą instalacją, opłata bywa symboliczna w porównaniu z sytuacją, gdy dom jednorodzinny wymaga położenia nowego kabla od słupa lub stacji transformatorowej.
PGE korzysta z oficjalnej taryfy zatwierdzanej przez Urząd Regulacji Energetyki, dlatego część kosztów da się wstępnie przewidzieć. Uproszczony przykład dla osób fizycznych może wyglądać tak:
Takie widełki nie zastąpią konkretnej kalkulacji PGE, ale pomagają zorientować się, czy mowa będzie raczej o kilkuset czy już kilku tysiącach złotych. W praktyce większość prostych zwiększeń mocy dla mieszkań i domów jednorodzinnych zamyka się w przedziale do kilku tysięcy złotych łącznie z pracami po stronie instalacji wewnętrznej, o ile sieć w okolicy nie wymaga większej przebudowy.
Na końcową „cenę biletu” składają się też koszty po stronie odbiorcy, o których PGE nie informuje w taryfie. Chodzi między innymi o projekt instalacji (gdy jest potrzebny), usługi elektryka, nowe zabezpieczenia i ewentualną wymianę tablicy licznikowej lub rozdzielnicy. Zdarza się, że prace po stronie domu lub lokalu pochłaniają więcej niż sama opłata przyłączeniowa, dlatego przed złożeniem wniosku opłaca się porozmawiać z elektrykiem i poprosić o choćby wstępny kosztorys.
Czas zwiększenia mocy w PGE zwykle nie liczony jest w dniach, lecz w tygodniach, a czasem miesiącach. Przy prostych zmianach, gdy sieć jest już przygotowana, procedura od złożenia kompletnego wniosku do gotowości do odbioru bywa zamykana w około 30–60 dni. Gdy konieczna jest rozbudowa sieci lub budowa nowego przyłącza, formalności, uzgodnienia i prace w terenie potrafią wydłużyć cały proces nawet do kilku miesięcy.
Kluczowym dokumentem dla odbiorcy jest umowa o przyłączenie, bo to w niej PGE wskazuje konkretny termin realizacji. W umowie pojawia się data graniczna, do której operator ma zbudować lub przebudować przyłącze oraz doprowadzić do stanu, w którym możliwe będzie zwiększenie mocy. Jednocześnie po stronie odbiorcy pojawia się własny termin, zwykle liczony w miesiącach, na przygotowanie instalacji wewnętrznej i zgłoszenie gotowości do założenia lub przeprogramowania licznika.
Dla lepszego obrazu przybliżone przedziały czasowe i podstawowe „kamienie milowe” można zebrać w krótkiej tabeli. Trzeba przy tym pamiętać, że są to wartości orientacyjne, a faktyczne terminy zależą od konkretnej umowy i warunków technicznych sieci.
Tabela pokazuje, że z punktu widzenia odbiorcy najważniejsze są dwa momenty: podpisanie umowy o przyłączenie i zgłoszenie gotowości instalacji do odbioru. Dopiero po spełnieniu obu warunków można realnie korzystać z wyższej mocy, nawet jeśli urządzenia fizycznie są już zamontowane. Przy planowaniu remontu czy zakupu nowych odbiorników energii dobrze więc zostawić sobie bezpieczny margines czasowy, bo opóźnienie na jednym z etapów potrafi przesunąć całą inwestycję o kolejny miesiąc.
Istotny jest także termin ważności warunków przyłączenia, zwykle liczony w miesiącach od ich wydania. Jeżeli w tym czasie nie dojdzie do podpisania umowy, całą procedurę może trzeba będzie zaczynać od nowa. Z kolei po realizacji prac po stronie PGE pozostaje określony okres, w którym odbiorca powinien zgłosić gotowość instalacji do podłączenia wyższej mocy, w przeciwnym razie mogą pojawić się dodatkowe formalności albo konieczność aneksowania umowy. Dzięki pilnowaniu tych kilku dat proces staje się przewidywalny, a ryzyko nieprzyjemnych niespodzianek znacząco spada.
Przygotowanie instalacji wewnętrznej do większej mocy przypomina sprawdzenie zawieszenia w aucie przed dłuższą trasą: jeśli „w środku” coś jest za słabe, cała inwestycja traci sens. Dlatego przed odbiorem po zwiększeniu mocy przyłączeniowej zwykle potrzebna jest weryfikacja przekroju przewodów, zabezpieczeń nadprądowych oraz samej rozdzielnicy. Elektryk, który zna aktualne normy, może szybko ocenić, czy obecna instalacja bezpiecznie przeniesie np. skok z 12 do 20 kW i czy nie będą potrzebne częściowe modernizacje, takie jak wymiana wybranych obwodów gniazd czy obwodów pod duże urządzenia.
Kluczowa jest też selektywność i właściwe dobranie zabezpieczeń, w tym głównego zabezpieczenia przedlicznikowego (np. 25 A, 32 A) oraz zabezpieczeń za licznikiem. Jeśli bezpieczniki są „słabsze” niż nowa moc przyłączeniowa, będą wybijały przy pracy kilku większych odbiorników naraz. Z drugiej strony zbyt duże wartości zabezpieczeń mogą nie zadziałać na czas przy zwarciu, co powoduje ryzyko przegrzania przewodów. Dlatego dobór najczęściej odbywa się na podstawie obliczeń obciążalności długotrwałej przewodów, długości obwodów i spodziewanego prądu zwarciowego, a nie „na oko”, co bywa częstym błędem w starszych instalacjach.
Sam licznik i miejsce jego montażu także muszą być dostosowane do nowych warunków, bo PGE podczas odbioru sprawdza nie tylko dokumenty, ale i fizyczne wykonanie układu pomiarowego. Czasem wystarcza wymiana zabezpieczenia przedlicznikowego i lekkie uporządkowanie tablicy licznikowej, ale przy przejściu na zasilanie trójfazowe pojawia się potrzeba dostosowania całej szafki pomiarowej do aktualnych standardów. W praktyce może to oznaczać np. konieczność montażu licznika w zewnętrznej skrzynce na granicy działki, z odpowiednią wysokością, plombowaniem i czytelnym opisem obwodów.
Na koniec liczy się formalne potwierdzenie, że wszystko zostało wykonane prawidłowo, bo bez tego PGE nie przeprowadzi odbioru i nie założy nowego licznika lub nie przeprogramuje istniejącego. Potrzebny jest protokół z pomiarów instalacji elektrycznej, sporządzony przez osobę z odpowiednimi uprawnieniami, w którym pojawią się takie dane jak rezystancja izolacji, skuteczność ochrony przeciwporażeniowej czy wyniki pomiaru pętli zwarcia. Taki dokument, razem z informacją o zgodności instalacji z warunkami przyłączenia, jest później podstawą do bezpiecznego uruchomienia zwiększonej mocy i spokojnego korzystania z nowych urządzeń bez ryzyka przeciążeń i nagłych wyłączeń.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie