
Malowanie ścian to jeden z najprostszych sposobów na odświeżenie wnętrza. Niezależnie od tego, czy robisz to regularnie, czy dopiero bierzesz do ręki wałek po raz pierwszy, warto mieć pod ręką dobre narzędzia. Wśród nich – i to nie jest przesada – kuweta malarska potrafi zdziałać cuda. Tylko... która będzie najlepsza? I jak właściwie jej używać, żeby nie narobić sobie kłopotu? Sprawdźmy.
Na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie – plastikowa tacka z kratką. A jednak potrafi usprawnić pracę bardziej niż niejeden „profesjonalny” gadżet. Dobrze zaprojektowana kuweta ułatwia nabieranie farby na wałek, zapobiega chlapiącym niespodziankom i sprawia, że warstwa farby na ścianie jest równa i schludna. Co więcej, porządna kuweta może przetrwać niejedną remontową batalię, więc to zakup, który się zwraca – i to nie tylko finansowo, ale też psychicznie.
Kiedy stajesz przed półką z dziesięcioma rodzajami kuwet, łatwo się pogubić. Najważniejsza sprawa: materiał. Plastikowe są lekkie i proste w czyszczeniu, ale jeśli zależy Ci na większej trwałości, warto zerknąć w stronę metalowych modeli. Kolejna kwestia to rozmiar – zbyt mała kuweta przy dużym wałku to tylko frustracja. Przyda się też kilka praktycznych dodatków: antypoślizgowe nóżki, uchwyty, może nawet pokrywka – szczegóły, które robią różnicę.
Tu nie chodzi tylko o nalanie farby do środka i jazda. Idealnie, jeśli farba sięga do poziomu kratki, ale nie wyżej – wtedy wałek można równomiernie „wycisnąć” i uniknąć chlapania. Podczas pracy dobrze jest co jakiś czas mieszać farbę w kuwecie – jej konsystencja bywa kapryśna, zwłaszcza przy dłuższych przerwach. No i zasada złota: nie zostawiaj kuwety bez czyszczenia. Nawet najlepsza nie przetrwa, jeśli zaschnie w niej pół puszki emulsji.
Po pracy nie chce się sprzątać – wiadomo. Ale kilka minut z gąbką i ciepłą wodą to inwestycja w przyszłość. Plastikowe kuwety są dość wdzięczne w czyszczeniu. Metalowym trzeba poświęcić odrobinę więcej uwagi – porządnie je osuszyć, żeby nie rdzewiały. Ta drobna rutyna sprawi, że kuweta posłuży dłużej, niż myślisz.
Można próbować malować prosto z wiadra albo kombinować z alternatywami typu tacki czy systemy natryskowe. Ale szczerze? Kuweta malarska to klasyk nie bez powodu. Jest tania, poręczna i po prostu działa. To trochę jak z młotkiem – są inne narzędzia, ale żadne nie wbije gwoździa tak skutecznie.
Nie trzeba być zawodowcem, żeby malować jak zawodowiec. Czasem wystarczy mieć pod ręką właściwe narzędzia – i wiedzieć, jak z nich korzystać. Kuweta malarska to niby detal, a jednak może zdecydować o tym, czy malowanie będzie przyjemnością, czy pasmem frustracji. Warto dać jej szansę.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie