Reklama

Milowy krok w stronę pacjentów z Podhala, którzy cierpią na choroby nowotworowe

14/03/2024 11:15

Po sześciu miesiącach działalności dziennego oddziału chemioterapii można śmiało powiedzieć, że Podhalański Specjalistyczny Szpital im. Jana Pawła II w Nowym Targu zrobił tym oddziałem milowy krok w stronę pacjentów z Podhala, którzy cierpią na choroby nowotworowe. Była to odważna decyzja dyrekcji – wymagająca ciężkiej pracy i sporych nakładów finansowych, co jednak opłacało się.

Choroby nowotworowe stają się głównymi dolegliwościami, z którymi muszą zmagać się pacjenci w Polsce, w tym także na Podhalu. Onkologia jest obecnie jedną z głównych i najbardziej potrzebnych dziedzin medycyny.

- Bardzo zwiększa się populacja młodych pacjentów chorych na nowotwory. Dziś i pacjent z rozsianą chorobą nowotworową poniżej 30 roku życia absolutnie nie jest rzadkość. Często są pacjenci, którzy zgłaszają się do nas, mają równocześnie dwie choroby nowotworowe, które jednocześnie u nich zaistniały. Z jednej strony więc bardzo zwiększa się liczba tych pacjentów. Z drugiej strony onkologia dokonała gigantycznego postępu jeśli chodzi o dostępne leki. Mamy więc więcej pacjentów, a z drugiej strony na ich szczęście leczymy ich dużo dłużej – mówi Łukasz Stokłosa, lekarz onkolog ze szpitala w Nowym Targu.

Dotychczas chorzy z Podhala na chemioterapię musieli wyjeżdżać poza Podhale. Dlatego tak istotna okazała się decyzja, jaką podjął Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitala w Nowy Targu. Decyzja nie łatwa, bo wymagała spor pracy, finansów i pokonywania trudnych wyzwań.

- Rzeczywiście, pomysł, aby w nowotarskim szpitalu zacząć realizować procedury leczenie pacjentów onkologicznych od dawna już był analizowany. Niestety, potem była pandemia. Musieliśmy zweryfikować mocno te plany i wróciliśmy do tematu, kiedy były ku temu sprzyjające okoliczności – mówi Marek Wierzba. - Również pan doktor Stokłosa mocno nam tutaj doradzał i konsultował nasze przedsięwzięcia. Zwrócił uwagę, że powinniśmy jednak pójść w kierunku już takich rozwiązań, aby możliwe było przyjmowanie większej ilości pacjentów. Lokalowe i sprzętowe możliwości pozwalają nam na przyjmowanie znacznie, znacznie większej ilości pacjentów. Jeżeli taka będzie potrzeba. A wszystko na to wskazuje, że w tym kierunku będziemy zmierzać – dodaje.

Stworzenie tego oddziału było ogromnym wyzwaniem. I nie chodziło głównie o kwestie finansowe.

- 15 lat temu, kiedy zaczynałem pracę w szpitalu, wówczas mieliśmy kadrę, mieliśmy specjalistów, natomiast cierpieliśmy wszyscy, mówię tutaj o szpitalach powiatowych tych podstawowego zabezpieczenia, na ogromny brak finansów na rozwój, na modernizację bazy diagnostycznej. Dzisiaj pieniądze nie są już takim problemem. O nie oczywiście trzeba zabiegać, ale są obecnie problemem drugorzędnym. Dzisiaj kwestią zasadniczą jest kadra, ludzie, specjaliści, których można zatrudnić. Takich, którzy będą gotowi przyjechać i pracować, jest niewielu. Znalezienie takiego zespołu jest nie lada wyzwaniem i to było dla mnie o wiele większy problem niż kwestie finansowe. Dzięki opatrzności, dzięki wspaniałym ludziom, którzy dzielili się swoją wiedzą, sugerowali, podpowiadali udało nam się – mówi Marek Wierzba.

Teraz, po sześciu miesiącach działalności, lekarze pracujący na oddziale podsumowują jednoznacznie – że było warto. - Teraz mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że to był bardzo dobry pomysł, że taki ośrodek powstał. Decyzja o sfinalizowaniu tego przedsięwzięcia była trudną decyzją. Pan dyrektor wziął na siebie tą ogromną odpowiedzialność organizacyjną i przede wszystkim finansową. Ale warto było. Bo ten oddział jest największym w Małopolsce oddziałem chemioterapii dziennej, bardzo nowoczesnym i spełnia wszystkie wymagania, które są stawiane takim jednostkom – mówi Łukasz Stokłosa.

O tym, że taki oddział był bardzo potrzebny, świadczy ilość pacjentów, którzy korzystają już z pomoc nowotarskich lekarzy.

- Najbardziej mnie zaskoczył pierwszy miesiąc pracy, gdzie w październiku ponad 480 pacjentów zgłosiło się do naszej poradni. Obecnie dziennie podajemy do 20 chemioterapii, co jest jak na taki zespół bardzo dobrym wynikiem – mówi Stokłosa. - Naszymi pacjentami są mieszańcy południowej Polski, głównie oczywiście z Podhala. Bo do tej pory byli pod opieką ośrodków klinicznych czy na Śląsku, czy w Małopolsce. Natomiast wielu zaczyna się przenosić.

Sukces wymagał pracy, ale i współpracy, pomocy. A o tą dyrektor Marek Wierzba nie bał się poprosić. - Zdecydowanie tak. Jestem absolutnie zwolennikiem rozwiązań, które będą racjonalne. Przede wszystkim zarówno, jeżeli chodzi o zasoby lokalowe, zasoby sprzętowe, możliwości diagnostyczne, ale i kadrę. Dlatego staramy się współpracować ze szpitalami ościennymi, nie tylko ościennymi. Wszędzie tam, gdzie taka wola po drugiej stronie jest. To pomaganie sobie tak naprawdę oznacza tworzenie dobrych możliwości dla pacjentów – mówi dyrektor. I dodaje, że nowotarska lecznica ma bardzo dobre relacje ze szpitalem w Suchej Beskidzkiej. - Skorzystaliśmy bardzo mocno z pomoc Suchej Beskidzkiej, przez prawie 5 miesięcy apteka szpitalna w Suchej Beskidzkiej przygotowywała dla naszych pacjentów leci cytostatyczne. W tej chwili już przechodzimy na własne rozwiązania. W międzyczasie dostosowaliśmy aptekę, stworzyliśmy nowoczesną pracownię cytostateczną. Ale to wsparcie, zarówno takie logistyczne, jak i wsparcie „know how” było bezcenne.

Aplikacja goral24.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo goral24.pl




Reklama
Wróć do