
Włochy to nie tylko wakacyjne pocztówki i gaje oliwne. To kraj, w którym smak ma swoje tempo, a zapach pomidorów potrafi zatrzymać człowieka w pół kroku. Nie każdy może wsiąść w samolot i wylądować w Rzymie na obiad, jasne. Ale wizyta w sklepie z włoskimi produktami robi małą teleportację: nagle w domu pachnie jak w trattorii za rogiem. Co warto w takim miejscu wypatrzyć i jak to później dobrze wykorzystać?
Bo zwyczajnie są świetne. Za ich smakiem stoi długo pielęgnowana tradycja — nie wymyślona wczoraj, tylko wypracowana przez pokolenia. Włoska kuchnia to nie tylko makaron i pizza (choć kochamy), lecz także oliwy, sery, dojrzewające wędliny, ocety, a do tego wina, które potrafią „domknąć” posiłek. Te rzeczy nie tylko cieszą podniebienie; często są po prostu zdrowsze i bardziej naturalne. I tyle.
Najpierw oliwa. Dobra oliwa z pierwszego tłoczenia to nie gadżet — to fundament. Kropla na sałacie, strużka na ciepłej grzance, łyżeczka do końcowego „wykończenia” zupy. Różnią się intensywnością, pikantnością, nutami ziół. Warto próbować, porównywać, znaleźć „swoją”.
Obok stoją makarony. Nie tylko kształty dla zabawy: rigatoni trzyma sos inaczej niż spaghetti, pappardelle lubi gulaszowe ragù, a orecchiette aż prosi się o brokuły i anchois. Dobre ciasto z pszenicy durum ma sprężystość i smak — nie rozkleja się po pięciu minutach. Brzmi jak detal, ale w talerzu to detale robią robotę.
Parmigiano Reggiano? Starty na wierzch makaronu, pokrojony w płatki do sałat czy łamany ot tak, do kieliszka wina. Gorgonzola — kremowa, lekko pikantna, świetna do sosów i na deskę. Mozzarella, najlepiej di bufala, z dojrzałym pomidorem i bazylią to niby banał, a jednak za każdym razem działa. Do tego wędliny: prosciutto, salami, pancetta. Cienko krojone, podane z oliwkami i pieczywem — i już jest przystawka. Bez wysiłku.
Włoskie wina są różnorodne jak same regiony: lekkie białe na popołudnie, krągłe czerwone do mięs, musujące na „małe święto” w środku tygodnia. Dobrane rozsądnie nie przykrywają potrawy, tylko ją podkreślają. Czasem wystarczy prosty wybór: coś z Toskanii do ragù, coś z Veneto do risotto. Bez zadęcia.
Prosto. I pysznie. Kilka podpowiedzi:
Prawda jest taka, że mając w kuchni kilka produktów z włoskiego sklepu, gotuje się łatwiej. I smaczniej — nawet jeśli to tylko kolacja „po pracy”.
Sklep z włoskimi produktami to nie muzeum delikatesów, lecz praktyczny magazyn inspiracji. Oliwa, makaron, kilka serów, dobra wędlina i butelka wina potrafią odmienić zwykły posiłek w coś, co pamiętasz. Warto zajrzeć, spróbować, porównać. A potem już tylko gotować. Albo po prostu jeść.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie