
Dwa kolejne dni na trasie pielgrzymki rowerowej obfitowały w wiele niezapomnianych wrażeń.
W piątek, w godzinach porannych, rowerzyści uczestniczyli we mszy świętej w mało znanym rowerzystom Sanktuarium Królowej Rodzin w Lubaszu. Kościół znajduje się w niewielkiej miejscowości w archidiecezji poznańskiej – rowerzyści z Giewontu zawitali tutaj po raz pierwszy. Po mszy i śniadaniu cykliści ruszyli dalej, pokonywać kolejne kilometry. W tym dniu było ich nieco ponad 130 km, w dobrej pogodzie i sprzyjającym ukształtowaniu terenu. Na mecie na strudzonych rowerzystów czekała uczta – pyszne domowe jedzenie i ciasto. Wszystko dzięki gościnności pani burmistrz oraz paniom z lokalnego koła gospodyń wiejskich w Orzełku, gdzie nocowali uczestnicy pielgrzymki. Górale z Podhala byli pod wrażeniem poznańskiej gościnności.
Sobota była dniem bardziej wymagającym pod względem kilometrów – trzeba było przejechać ich 166, aby znaleźć się na miecie i był to jeden z dłuższych etapów na trasie. Rowerzyści poczuli się tu jednak jak w domu – od lat, wjeżdżając na Kaszuby, mogą liczyć na wsparcie i życzliwość ludzi. Kaszubi są zawsze pod wrażeniem wytrwałości pątników z Giewontu. Po drodze pielgrzymi zatrzymali się jeszcze tradycyjnie w Sianowie – u Matki Bożej Królowej Kaszub. Po dotarciu na nocleg w Gniewinie, odświeżeniu się i obfitej kolacji – przygotowanej przez gospodarzy miejsca – nastąpiło rozdanie medali i certyfikatów przejazdu. Był czas na podziękowania i podsumowanie pielgrzymki – w niedzielę ostatni dzień „na siodełku”.
Anna Blańda
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie