Reklama

Kamila Wrocławska: Zdekomunizować Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy!

30/04/2023 07:35

W świadomości Polaków dzień 1 maja kojarzony jest w pochodami klasy robotniczej ku czci Lenina i myśli marksistowskiej. Obchody, które skutecznie obrzydzała nam ówczesna władza, miały być masową manifestacją "jedności i solidarności pod czerwonym sztandarem".

Jak to było naprawdę

Pochody w Polsce w latach 80' odbywały się pod czujnym okiem Urzędu Bezpieczeństwa, a uczestnictwo w nich oczywiście było obowiązkowe, pod groźbą utraty premii, zwolnienia z pracy lub innych narzędzi zastraszania, których wówczas nie brakowało. Te u nas były mniej okazałe niż te w ZSRR, tam "Święto Pracy",celebrowano hucznie, prawdziwą defiladą na Placu Czerwonym, aż do 9 maja.

Paradoks 1 maja w Polsce polega na tym, że o ile Święto Pracy zostało ustanowione w 1950 roku przez socjalistów jako święto narodowe i kojarzone od tego czasu z komunistyczną hipokryzją, o tyle, jak niewiele osób wie, pierwsze obchody w Polsce odbyły się w 1890 r. i były aktem odwagi, gdyż zaborcy traktowali je jak demonstracje patriotyczne. Dochodziło w nich do ulicznych starć.

Krwawy początek - "Eight Hours for Work, Eight Hours for Rest, Eight Hours for What We Will!"

Wszystko jednak zaczęło się "zza oceanem", w Chicago w 1886 r. Praca ponad siły, niskie płace, 12-godzinny dzień pracy, wyzyskiwanie przez pracodawcę, sprawiło, że narastały antykapitalistyczne nastroje. Pracownicy domagali się ustandaryzowania godzin pracy na wymiar 8-godzinny. Punktem zwrotnym w tak napiętych nastrojach, stała się sytuacja niemieckich imigrantów - robotników zatrudnionych w firmie  McCormick Harvester Co. produkującej maszyny rolnicze, do dziś firma jest znana ze swoich traktorów. Firma zamierzała wdrożyć tzw. plan restrukturyzacyjny, który wiązał się z masowymi zwolnieniami pracowników.

Sytuacja robotników była katastrofalna, nie dość, że zatrudnieni byli (co wówczas było normą), na tzw. kontrakcie śmieciowym, za stawkę dzienną 1,5 dolara, to w przypadku zwolnienia, straciliby pracę z dnia na dzień, pozostając bez żadnego zasiłku. 

Związkowcy rozpoczęli negocjacje z zarządem firmy i kiedy tylko doszło do porozumienia, firma zmieniła zdanie i zwolniono niemal całą załogę. Wyrzucenie na bruk kilkaset pracowników, nie przeszło bez echa, a w całych Stanach zawrzało. 

Data pierwszej manifestacji została zaplanowana właśnie na 1 maja, ale już 1,5 roku wcześniej związkowy ze wszystkich Stanów, ostro domagali się od rządu realnych działań w związku z rosnącym wyzyskiem pracowników, a ich hasło przewodnie brzmiało: "Eight Hours for Work, Eight Hours for Rest, Eight Hours for What We Will!" (osiem godzin na pracę, osiem godzin na odpoczynek, tego będziemy się domagać!)

1 maja  przeszła manifestacja licząca nawet 80 tys. osób. Niesiono transparenty oraz wykrzykiwali hasła na rzecz 8-godzinnego dnia pracy. Dla przemysłowców liczba protestujących była szokiem. Nikt nie spodziewał się, że robotnicy będą potrafili zjednoczyć się. Pracowników fabryk traktowano wówczas niemal jak niewolników,  gardzono nimi i wyszydzano. 2 maja znów przeszła podobna manifestacja, lecz 3 dnia maja, pod wpływem braku odezwu rządowego, zaczęły się starcia pomiędzy protestującymi, a bojówkami na zlecenie McCormick Harvester, do strać dołączyła również policja. Starcia przerodziły się w regularne ostre protesty, w których kulminacyjnym momentem był wybuch bomby rzuconej w tłum. W finalnym rozrachunku, życie straciło ok. 6 protestujących. Zamach, do którego nikt się nie przyznał, został wykorzystany przez władzę do dalszego tłumienia robotniczych protestów. W zamachu zginął również policjant, a  8 osób skazano na karę śmierci, jedna została znaleziona martwa w celi,  kolejne zostały ułaskawione dopiero z 1893 r. Historycy obecnie twierdzą, że bomba została rzucona w tłum przez agenta, na zlecenie miejscowego szeryfa.

Trzy lata po tych wydarzeniach, na II Międzynarodówce (zrzeszenie partii socjalistycznych), postanowiono uczcić te wydarzenia i oddać cześć poległym robotnikom. W ten sposób 1 maj został ustanowiony jako Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, a manifestacje odbyły się w wielu częściach świata. W Wiedniu, Paryżu, Belgii i Niemczech. W Warszawie w manifestacjach wziąć udział miało 8 tysięcy osób.  1-majowe wiece miały zachęcać lokalne władze do ustanowienia 8-godzinnego dnia pracy. 

Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy - święto Ludzi Pracujących!

Dziś Święto Pracy powinno być impulsem do szerszej debaty na temat obecnej sytuacji na polskim rynku pracy. Rosnące ceny podstawowych produktów, rozbujana inflacja, obligatoryjna dla pracodawcy waloryzacja wynagrodzenia pracownika coraz mocniej frustruje społeczeństwo. Rośnie, nieregulowana, masowa imigracja pracowników z Azji, głównie z Pakistanu, Indii czy Nepalu, w sumie pozwolenie na pracę nad Wisłą otrzymali  przedstawiciele 38 krajów z tego kontynentu. Pracodawcy naciskają rząd na przyśpieszenie procedury, wydawania pozwoleń. W finalnym rozrachunku proces delokalizacji zatrudnienia osób z biedniejszych regionów w tak szybkim i rosnącym tempie rozleniwi pracodawcę i spowoduje spowolnienie wzrostu wynagrodzeń w danym sektorze lub jego zahamowanie.

W Polsce nadal źle zarządza się Funduszem Pracy, nie widząc problemu słabości edukacji wchodzących na rynek pracy młodych ludzi i braku odpowiedniego kształcenia ustawicznego. W dalszym ciągu brakuje rozwiązań zachęcających do aktywności zawodowej osoby starsze i powracające na rynek pracy. Brakuje również odpowiednich przepisów regulujących pracę zdalną. W dalszym ciągu wynagrodzenia nie rosną wprost proporcjonalnie do wzrostu kosztów życia. Nadal jest ciche przyzwolenie na wyzysk pracownika, którego często jest stać jedynie na zaspokajanie ledwo co podstawowych potrzeb, nie pozwalając na utrzymywanie żadnych oszczędności.  Za ciężką i odpowiedzialną pracę nierzadko otrzymuje się najniższe krajowe wynagrodzenie 3 490 pln brutto lub oferowane są nadal śmieciowe umowy, mimo rządowego kłamstwa walki z tym hochsztaplerstwem pracodawców.

Rosnące oprocentowania i koszta kredytowe sprawiają, że ludzie pracujących na pełnym etacie nie są w stanie stać się posiadaczami własnego mieszkania, a wszystko to prowadzi do zniechęcenia, frustracji i pasywnej postawie społeczeństwa. Statystyki na kolejne kwartały również nie są optymistyczne. Od drugiej połowy 2022 r. wyraźnie rynek wyhamował, a statystyki pokazują, że popyt na pracę zmalał  o 11,7 proc. w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Nie dajmy sobie wmówić, że jest to socjalistyczny relikt przeszłość, wróćmy do jego korzeni, do symbolu walki z kapitalistycznym wyzyskiem, którego ofiarami nadal jesteśmy.

Dziś Święto Pracy powinno być obchodzone przez nas, przez wszystkich Ludzi Pracujących.

Kamila Wrocławska. 

Aplikacja goral24.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo goral24.pl




Reklama
Wróć do