Reklama

82. rocznica aresztowania Józefy Mikowej - "Królowej Orawy"

22/04/2023 20:44

Dnia 3 maja przypada 82 - rocznica aresztowania  pani Józefy Mikowej. Trudno jest napisać coś nowego na temat bohaterki pani Józefy Mikowej. Jest to postać znana. Przypomnę najważniejsze wydarzenia z jej życia.

Urodziła się 13 XI 1897r. w Jabłonce na Orawie w rodzinie Machay. Jej rodzina była znana z działalności patriotycznej i społecznej. Brat pani Józefy to ksiądz infułat Ferdynand Machay, działacz niepodległościowy, walczący o polskość Spisza i Orawy, senator II Rzeczypospolitej w latach 1938-1939. Pani Józefa prowadziła działalność patriotyczną, społeczną oraz bojową na rzecz Polski i polskości Spisza i Orawy od 1919 roku. W okresie II Wojny Światowej była od początku w konspiracji - Tajnej Organizacji Wojskowej ps."Ryś", pełniąc funkcję kwatermistrza obszaru południe. Współorganizowała szlaki kurierskie na Węgry. Aresztowana 3/4 maja 1941 r. w Krakowie wraz z mężem Emilem Mika, działaczem niepodległościowym i współorganizatorem TOW na Orawie.

Chciałbym na podstawie wspomnień pani Wandy Kurkiewiczowej współwięźniarki z więzienia Montelupich przybliżyć ten okres. Pani Wanda w swojej książce pt."Za murem Monte" wspomina ostatnie miesiące życia pani Józefy, aż do tragicznej śmierci 14 X 1942 r. 

W swoich wspomnieniach podkreśla szczególnie postawę moralną Józefy, jej wielką indywidualność oraz pogodę ducha w chwilach zwątpienia, pomoc i wsparcie dla innych w każdej sytuacji.

 W śledztwie  pani Józefa miała bardzo poważne zarzuty, a mimo to zachowywała spokój i optymizm. Przesłuchania odbywały się w Krakowie w Gestapo oraz w Zakopanem Willi Palace, która pełniła rolę siedziby Gestapo. Szczególnie uciążliwe były transporty z Krakowa do Zakopanego i z powrotem w odkrytej ciężarówce w okresie jesienno - wiosennym. Oczywiście przesłuchania połączone były z wszelkimi możliwymi torturami i szykanami. Pani Wanda wspomina, że wiele cierpień moralnych sprawił pani Józefie fakt, że wśród swoich katów w zakopiańskim Gestapo spotkała swoich znajomych, mieszkańców Lipnicy Wielkiej. Jak podaje pani Wanda, był to komendant Straży Granicznej, przed wojną, Kwieciński, znany pani Mikowej od 20 lat oraz geodeta Kuchar. W książce A. Filar, M. Leyko pt."Palace katownia Podhala" gestapowiec z Lipnicy nazywa się Roman Kmieciński i pochodzi z Poznania, do 1939r.urzędnik celny w Witowie. Szczególnie niebezpieczne były konfrontacje z innymi więźniami, którzy potwierdzali działalność pani Józefy. Niemcy nie potrafili jednak złamać pani Józefy. Do niczego się nie przyznała i nikogo nie obciążyła. W kwietniu 1942 r. powróciła ze śledztwa z Zakopanego na "Monte" w bardzo złym stanie zdrowia, po bardzo ciężkim przesłuchaniu i z wyrokiem skazującym na pobyt w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Miejscowemu lekarzowi dr. Preiss udało się zatrzymać chorą w izolatce, gdyż nie nadawała się do transportu ze względów zdrowotnych (pobicia, zapalenie płuc). Następnie przewieziono chorą do szpitala Św. Łazarza, ul. Kopernika 17 w Krakowie, oczywiście do oddziału specjalnego, chronionego. Celem leczenia było przygotowanie więźniarki do transportu do Auschwitz. Mąż pani Józefy wcześniej został wysłany do Auschwitz i tam zamordowany. Pani Wanda wspomina również o planach "odbicia" Mikowej ze szpitala we wrześniu 1942 r. Nie doszło do tej akcji, a czy faktycznie były takie plany, czy tylko propozycje - nie wiemy. W dniach 9-11 X 1942 r. przyjechali funkcjonariusze Gestapo i pomimo stanowczego sprzeciwu lekarzy z oddziału gruźliczego, zabrali chorą do więzienia Montelupich. Umieszczono ją w izolatce na parterze koło wartowni. Z relacji więźniarek sprzątających korytarz w dniu 14 X 1942 r. wiemy, że izolatka nie była zamknięta. Więźniarki weszły do celi, rozmawiały z panią Józefą i poszły do kuchni po ciepłe mleko dla chorej. Gdy wróciły do izolatki, nasza bohaterka już nie żyła (relacja więźniarki Dziuni Piwowarczyk). Istnieje druga relacja o tym zdarzeniu dr. Kościuszkowej, też więźniarki, która w tym dniu pełniła obowiązki lekarza na Monte i była na "obchodzie chorych". Weszła do celi, chwilę rozmawiała z leżącą w łóżku panią Józefą. Wszedł esesman z załogi więzienia i kazał jej opuścić celę. Gdy wracała z "obchodu" wstąpiła ponownie do celi, ale pani Józefa Mikowa była martwa. Więźniowie byli przekonani, że  pani Mikowa została zamordowana. Wskazuje na to fakt umieszczenia w pojedynczej celi, aby bez świadków dokonać tego haniebnego morderstwa. Lekarze między innymi prof. dr Z. Robel uważają, że śmierć nastąpiła wskutek zastrzyku z fenolu lub benzyny. Niemcy przeprowadzili sekcję zwłok i zawiadomili brata pani Józefy, że siostra zmarła na serce i należy zabrać zwłoki, aby je pochować. Pogrzeb odbył się na cmentarzu na Salwatorze w Krakowie. Zgromadził tłumy ludzi. Był manifestacją miasta Krakowa. Świadkiem pogrzebu była pani Wanda, już zwolniona z więzienia.

Ta wielka bohaterka, "Królowa Orawy" do dzisiaj spoczywa na cmentarzu Salwator w Krakowie w kwaterze nr SC10 - A -1. Oznaczona pośmiertnie orderem Virtuti Militari, jest patronem Szkoły Podstawowej Nr 2 w Lipnicy Wielkiej, a w latach 2014 -2019 była również patronem Gimnazjum w Zubrzycy Dolnej. Wraz z mężem są także patronami jednej z ulic w Jabłonce.

Tadeusz T

Aplikacja goral24.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo goral24.pl




Reklama
Wróć do