
Kontynuujemy rozmowę z doktor Anettą Pereświet-Sołtan, psychologiem społecznym, o nowych źródłach i formach uzależnień u dzieci, życiu w wirtualnym świecie oraz kryzysie więzi.
Ewelina Słotwińska: Przypuśćmy, że jako rodzice jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co obserwujemy u dziecka. zaczynamy pytać, chcemy rozmawiać, ale pojawia się opór z jego strony. Czy to oznacza, że dzieje się coś bardzo niepokojącego?
Anetta Pereświet-Sołtan: Jeśli chodzi o sam opór, to nie zawsze jest on sygnałem, że dzieje się coś złego. Bywa, że im mocniej dociskamy, tym bardziej dziecko czuje się osaczone i zaczyna zachowywać się jeszcze gorzej. Jeśli zmieniła się nasza relacja z dzieckiem, przejawia ono mniejszą chęć na spędzanie czasu z nami, ale nic niepokojącego się nie dzieje, a chodzi tylko o pewną dozę prywatności, to „dociska nie dziecka kolanem” i wchodzenie w jego prywatność dają odwrotne skutki. Czasem jest tak, że dziecko się zmienia, dorasta, i my także musimy się trochę zmienić, na przykład zauważyć jego nowe potrzeby lub dać mu więcej odpowiedzialności i pozwolić na podejmowanie decyzji. Gdy mamy wrażenie, że tracimy kontakt z dzieckiem, to sami poszukajmy pomocy. Nie czekajmy biernie, zadręczając się przy tym. Porozmawiajmy z zaufaną osobą dorosłą. Jeśli zaś nie widzimy rozwiązania, a na dal czujemy się zaniepokojeni, pójdźmy do psychologa, żeby porozmawiać o naszym dziecku i o tym, jak my funkcjonujemy w tej relacji. Psycholog może też pomóc nakreślić granice, bo czasami rodzicie czują się bezradni z dwunastolatkiem, który na przykład nie zgadza się na ograniczanie mu dostępu do komputera. Rodzice niekiedy zapominają, że mają przywilej bycia kimś, kto może i powinien stawiać wyraźne granice. Często edukujemy rodziców, jak wygląda stanowczość, która po zwala na wypracowanie porozumienia z nastolatkiem.
Sytuacja się pogarsza i zdecydowaliśmy się na ingerencję, mamy zamiar sprawdzić, co jest w telefonie lub komputerze dziecka. na co mamy się przygotować?
Rodzic musi się nastawić na to, że może znaleźć różne rzeczy: używki, treści pornograficzne, zdjęcia własnego dziecka wysyłane do innych osób, treści rozmów, w których trudno poznać własne dziecko. Może się też okazać, że nasze dziecko jest ofiarą agresji lub agresorem w sieci. W żadnym z tych przypadków absolutnie nie możemy zamieść sprawy pod dywan. Jeśli dziecko jest ofiarą, to muszą zostać wdrożone działania. Musimy zapewnić dziecku bezpieczeństwo oraz powiadomić szkołę i policję. To jest ważne także dlatego, by ono wiedziało, że tak się postępuje, gdy ktoś przekracza prawo, nawet gdy agresorami są rówieśnicy. Jeśli agresorem jest nasze dziecko, to oznacza, że nie radzi sobie z emocjami i dzieje się u niego coś złego. Pokazywanie komuś, że jest gorszy, to strategia radzenia sobie z własnymi kłopotami. Jeśli dajemy komuś odczuć, że jest gorszy, a przez to sami czujemy się lepiej, to znak, że mamy obniżone po czucie własnej wartości i zaburzoną samoocenę. Dzieci doświadczające agresji, poniżenia i odrzucenia później zachowują się w ten sam sposób. Absolutnie trzeba w takiej sytuacji działać, rozmawiać i uprzedzać o konsekwencjach agresywnego zachowania. Jako rodzicie musimy być przede wszystkim gotowi na to, że trzeba będzie ustalić źródło problemu, a następnie skutecznie go rozwiązać.
Świat wirtualny daje wiele możliwości na podwójne życie. Co robić, gdy odkryjemy, że dziecko skrywa prawdę?
Kłamstwo wynika z czegoś, i to zadaniem rodzica jest ustalenie przyczyny. Uzależnienie wymaga pomocy z zewnątrz. Jeśli dziecko okłamało nas, bo chciało zaspokoić ciekawość, to znów musimy przyjrzeć się temu, jak funkcjonujemy w domu, czy dziecko nie miało za dużo nakazów i zakazów, czy towarzyszyliśmy mu w poznawaniu świata. Nie chodzi o to, aby dziecko puścić samopas, ale by stworzyć odpowiednie warunki do odkrywania otaczającej rzeczywistości. Czasem dla wygody i spokoju wolimy wydać zakaz lub polecenie. Wówczas dzieci radzą sobie na dwa sposoby: albo się wycofują i przestaje je cokolwiek ciekawić, albo przekraczają zakazy. Obydwa rozwiązania są niedobre. I znów wracamy do tego, że jest to nasza odpowiedzialność, aby dzieci wprowadzać bezpiecznie do świata. Jeśli złapiemy dziecko na kłamstwie, to choć jesteśmy zaskoczeni i zawiedzeni, spróbujmy dopuścić myśl, że ono sobie z czymś nie poradziło. Jeśli coś złego dzieje się w życiu naszego dziecka, to kłamstwo jest objawem, a my musimy znaleźć przyczynę i ustalić, w jaki sposób pomóc dziecku, jak je ratować, aby mogło wrócić do świata, w którym panuje porządek, i znów mogło czuć się dobrze.
Postępujemy tak, żeby dziecko mimo złamania zakazów i okłamywania rodziców czuło się znów dobrze?
Tak. Jeśli dziecko ma zbudowany system wartości – a tak się często dzieje na przykład w domach chrześcijańskich, chociaż zaznaczam, że nie tylko – to rozminięcie się z nimi jest zawsze źródłem bólu i cierpienia. W skrajnych przypadkach dzieci stają się opryskliwe, aroganckie, uciekają we własny świat, a nawet popadają w stany depresyjne, lękowe i krzywdzą same siebie, bo przestają siebie lubić i nie są w stanie patrzeć na siebie, czyli pojawia się też autodestrukcja. Warto przyjąć, że gdy dziecko nie było z nami szczere, to znaczy, że musiało mu być bardzo trudno, cierpiało z jakiegoś powodu i potrzebuje pomocy. Byłabym bardzo ostrożna w ocenie takiego dziecka, bo ta sytuacja oznacza, że ono nie poradziło sobie z rzeczywistością, i odkrycie kłamstwa lub nieszczerości jest dla niego tym bardziej przykre. Dlaczego? Bo żadne dziecko nie chce zawieść swoich rodziców. Przy czym chcę podkreślić, że mimo zrozumienia sytuacji uzależnienie wymaga leczenia i pomocy z zewnątrz. Nie twierdzę, że kłamstwo jest właściwym postępowaniem. Jednak chciałabym, byśmy zwrócili uwagę na to, w jaki sposób my, jako rodzina, funkcjonujemy w tym wymiarze. Na początek są to drobne rzeczy, bo granice łatwo się przesuwa lub zaciera, ale później dziecko czy nastolatek może się zapędzić. Bywa, iż deklarujemy, że jesteśmy szczerzy i prawdomówni, i wpajamy to dziecku jako ogromną wartość, a potem dziecko przyłapuje nas na tym, że nie przestrzegamy tych zasad. Przykładowo: sąsiadka chce do nas wpaść z wizytą, a my prosimy dziecko, aby jej powiedziało, że nie ma nas w domu, ponieważ chcemy odpocząć. Dziecko zaczyna wierzyć, że można mówić jedno, a robić drugie i najważniejsze, by nie zostać przyłapanym na kłamstwie, a nie by nie kłamać w ogóle. Sytuacja, w której rodzic deklaruje prawdomówność, ale na co dzień popełnia drobne kłamstwa, jest dla dziecka bardzo trudna do zrozumienia. Podważa zaufanie do rodziców. Nastolatki zaczynają to zauważać, obnażają takie sytuacje, ale wewnętrznie czują się bardzo zawiedzione i rozczarowane. Dobrym przykładem jest też sytuacja, gdy nastolatek mówi coś mamie, prosząc o dyskrecję, a później dowiaduje się o tym babcia. Wtedy nastolatek wie, że mama nie dochowała powierzonego jej sekretu – i jest to w jego oczach zdrada. Jako dorośli żywimy niekiedy przekonanie, że mamy prawo dzielić się tajemnicą, którą nastolatek nam powierzył, a to nie jest prawda. Uprzedźmy dziecko, że rozmawiamy o jego sekrecie z osobami trzecimi. Nie okłamujmy dzieci i nie uczmy ich tego przez takie sytuacje.
Jakiego typu uzależnienia coraz częściej dotykają zarówno dzieci, jak i nastolatki? Jakie zjawiska przy brały na sile?
Właściwie to, co omówiłyśmy najszerzej, jest najszybciej narastającym zjawiskiem, zatem uzależnienie od ekranu, bo ekran to nie tylko internet i zagrożenia z nim związane. Coraz młodsze dzieci stają się uzależnione. Naprawdę weźmy to sobie do serca, że sami możemy przyczynić się do problemów dzieci, począwszy od trudności z koncentracją i nauką, a kończąc na uzależnieniu. Pierwsze symptomy: dzieci mają kłopoty ze snem i jedzeniem, są pobudzone lub agresywne, trudno im się skupić. Dziecko zaczyna oczekiwać tabletu, a jeśli nie tabletu, to telefonu, a jeśli nie telefonu, to chociaż telewizji. Gdy rodzic chce ograniczyć dziecku dostęp do urządzenia, pojawia się płacz, nawet histeria. Nie ustrzeżemy dzieci od tego zupełnie i nawet nie o to chodzi, ale pokazując ekran od najmłodszych lat, sprawiamy, że wszystko inne straci dla dziecka na atrakcyjności, nawet my, rodzice.
Na początku starajmy się pokazywać dzieciom świat bez udziału ekranu. z czasem w mądry sposób zacznijmy wprowadzać je w świat cyfrowy, ale nadal pilnujmy proporcji, że ekran to dodatek, a nie odwrotnie. Bądźmy rodzicami obecnymi i uważnymi, by dziecko wiedziało, że jeżeli wyrazi potrzebę, to nawet jeśli nie w tej chwili, ale w innej, zostanie mu poświęcony czas. Jeśli chodzi o nastolatków, trzeba powiedzieć o nowym, szybko narastającym zjawisku, jakim jest FOMO – silny stan lękowy związany z odczuciem, że kiedy nie jestem w sieci, to coś mnie omija, zatem to lęk przed pominięciem i strach przed byciem poza siecią. Jednocześnie wszystko, co było kiedyś, wciąż jest aktualne i przybiera na sile. Mam na myśli wszelkiego rodzaju używki i substancje psychoaktywne, także lęki, fobie, stany depresyjne i myśli samobójcze. Najczęstszą przyczyną uzależnień są problemy emocjonalne. Jeśli sobie z czymś nie radzimy, to szukamy substytutu na zewnątrz i może być nim właściwie wszystko: ekran, energetyk, hazard, granie na automatach, zakupy, lody lub inne jedzenie. Jeśli nie radzimy sobie z emocjami, to szukamy działania, które chociaż na chwilę przyniesie ulgę. Jeśli widzimy, że czegoś w życiu dziecka jest za dużo i przyjmuje to niepokojące rozmiary, to musimy się temu bliżej przyjrzeć. Energetyki są nadużywane już w szkole podstawowej. W gabinetach najczęściej słyszymy, że przyczyną takie go stanu rzeczy jest obecna sytuacja w szkole. Dzieci pomagają sobie przetrwać dzień. Coraz częściej przebywają w szkołach od siódmej rano do szesnastej, a później muszą jeszcze się uczyć. Dzieci nie mogą pracować dłużej niż dorośli. Co robić? Pozwolić dziecku czasem się wyspać, zdjąć z niego ciężar oczekiwań, który my sami nakładamy lub one biorą same na siebie, wspierać dziecko w szukaniu rozwiązań.
Dziecko może doświadczać stanów depresyjnych z powodu tego, że ciągle czuje presję, że nie wyrabia się z obowiązkami szkolnymi. Obecnie dzieci śpią coraz mniej z powodu nadmiernej liczby zajęć szkolnych. Dzieci i nastolatki mogą doświadczać odroczonej depresji. Niedobór snu u nastolatków, które ogromnie go potrzebują w fazie wzrostu, może od bić się w ten sposób, że za parę lat pojawi się depresja i nie będzie można określić jej bezpośredniej przyczyny. Bądźmy uważni w tej kwestii.
Drugim zagrożeniem – starym, ale w pewnym sensie nowym – są substancje niewiadomego pochodzenia. Obecnie najbardziej niebezpieczna jest dostępność używek i nowych specyfików, które w momencie przyjęcia przez dziecko nie są zidentyfikowane. Dochodzi potem do tragedii, bo lekarze nie wiedzą, jak ratować małego pacjenta. I do tego wcale nie trzeba uzależnienia. Jeśli chodzi o samobójstwa, to najczęściej są wynikiem depresji, czasami także tej leczonej. zanim dochodzi do najgorszego, zawsze wcześniej coś się dzieje i nie musi to być uzależnienie, chociaż może ono stanowić istotny czynnik. Jeśli więc zauważymy obniżony nastrój lub wszelkie zmiany, o których wspominałam, na przy kład zarzucenie pasji i tego, co wcześniej było ciekawe, to interweniujmy, bo może dziać się coś, czego nie po winniśmy przeoczyć. W grę mogą wchodzić kwestie biologiczne, przykładowo: złe funkcjonowanie układu hormonalnego, zaburzenia w pracy tarczycy. zróbmy dziecku badania. Przyczyny mogą wiązać się też z oko licznościami życiowymi i doświadczeniami. Szkoła jest czynnikiem, który bardzo obciąża dzieci, a jeśli doda my do tego kryzysowe sytuacje w domu czy też zmiany relacji w rodzinie, niekoniecznie w dobrą stronę, to wszystko może wywołać stany depresyjne, te zaś mogą przerodzić się w depresję i stanowić bezpośrednie za grożenie życia. Jeśli chodzi o aktualną sytuację związaną z pandemią i izolacją, a następnie próbami powrotu do funkcjonowania w normalnym trybie, to zauważamy przełożenie się jej na stan zdrowia fizycznego i psychicznego dzieci i młodzieży. Lawinowo zwiększyła się częstotliwość występowania wszelkich objawów lękowych, stanów depresyjnych, fobii i wycofania. Widzimy to w szkołach, z którymi współpracujemy: dzieci doświadczają ataków paniki, w murach szkolnych dochodzi do prób samobójczych i przypuszczamy, że będą się one niestety coraz częściej wydarzały. Częściej też musimy korzystać z pomocy psychiatrów, aby móc prowadzić terapie. Atmosfera w szkole jest tutaj ważnym czynnikiem. Psychiatrzy wskazują, że szczyt zaburzeń pojawił się nie podczas kolejnego lockdownu, ale kiedy dzieci wróciły do szkoły, która coraz częściej staje się miejscem opresyjnym. Składa się na to kilka czynników. zazwyczaj szkoła dąży do wyrównania braków w wiedzy, które powstały w czasie nauki zdalnej. Jeśli dołożymy do tego oczekiwanie rodziców lub ucznia, że oceny muszą być jak najlepsze, to presja rośnie, a wciąż nie zostały nadrobione straty związane z długą niemożnością zaspokojenia potrzeb społecznych, w tym wieku tak szalenie istotnych.
Skala zaburzeń po pandemii jest niespotykana i możemy mówić już o epidemii. Najbardziej narażone na depresje, myśli samobójcze i próby samobójcze są nastolatki, ale te zjawiska niestety obserwujemy również wśród coraz młodszych dzieci. Wiek niepokojąco się obniża. Mamy już nawet przedszkolaków z objawami depresji. Diagnoza u maluchów zależy od czujności dorosłego. Ważnym sygnałem jest zmiana zachowania dziecka przez dłużej niż dwa tygodnie, na przykład obniżenie nastroju, zbyt dużo snu, zbyt duży lub zbyt mały apetyt, pobudzenie lub za mało snu. W tej sytuacji najlepiej skonsultować się ze specjalistą, ponieważ wszelkie zmiany mogą wiązać się z tzw. skokiem rozwojowym, i to niekiedy zaciemnia prawdziwy stan dziecka. Tak samo może się zdarzyć u nastolatków. Są pewne zmiany rozwojowe, ale dobrze jest zachować czujność i w razie potrzeby poradzić się specjalisty. Jeśli zaś pojawiają się myśli samobójcze, samookaleczanie lub stany lękowe, powinniśmy zgłosić się do lekarza psychiatry, bo wprawdzie leczenie farmakologiczne nie eliminuje depresji, ale pomaga, tak by w czasie podawania leków terapeuta czy psycholog mogli po pracować nad źródłem depresji.
A co poza szkołą ma istotny wpływ w tym trudnym czasie na zdrowie psychiczne naszych dzieci?
Najważniejsze jest to, jak rodzina radzi sobie z sytuacją wywołaną pandemią. Lockdown pokazał, że tam, gdzie w rodzinach było dobrze, dzieje się jeszcze lepiej, a tam, gdzie zgrzytało, jest coraz gorzej, znikąd pomocy i nie ma gdzie uciec. To trudne szczególnie dla dzieci i młodzieży, bo dorośli mają wypracowane strategie radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Jeśli dom nie jest azylem i miejscem, w którym można się poczuć bezpiecznie, to właściwie dla dziecka w ogóle nie ma takiego miejsca na świecie. Dzieci bacznie nas obserwują i są barometrami tego, co się dzieje wokół nas. Wszystko, co chwieje posada mi rodziny, one widzą i odczuwają, boją się o bliskich i o rodziców, o sytuację materialną rodziny. Dzieci widzą więcej, niż nam się wydaje, i warto rozmawiać z nimi, bo jeśli czegoś nie dostrzegą, to się domyślą, a często są to scenariusze dużo drastyczniejsze niż rzeczywistość.
Prowadzi pani z mężem przychodnie w kilku miejscowościach, macie pod opieką wiele dzieci i ich rodzin. Co jest waszą misją?
Misją naszej pracy w przychodniach jest POMOC. Mówi o tym nasze hasło: „Pomoc. Przyjdź PO MOC!”. zależy nam, by dzieci, młodzież i rodzicie dostali skuteczne narzędzia i wsparcie, z których będą mogli korzystać, by po zakończonej terapii już do nas nie wracać. Chcemy ich wyposażyć w taki sposób, aby umieli sobie sami poradzić i dać im moc do zmiany w obszarze, w którym dana rodzina tego potrzebuje. Czasem rodzice oczekują, że „naprawimy” im dziecko. Bywają zdziwieni, że aby „naprawić” dziecko, sami będą musieli się zaangażować. zdarza się również, że w takiej sytuacji szukają pomocy u kogoś innego, kto zrobi to, czego oczekują. Dzięki temu oni nie będą musieli zmieniać swojego postępowania, będą mogli żyć tak, jak żyli, czyli na przykład nie zajmując się dzieckiem. Bardzo często rodzina odkrywa, że to, co dzieje się u dziecka, ma związek z jej codziennym funkcjonowaniem jako całości i musi podjąć dogłębną pracę, aby ratować dziecko. Tutaj konfiguracje są przeróżne, na przykład dziecko ucieka w uzależnienie, bo relacja pomiędzy rodzicami jest trudna. Wtedy prowadzona jest terapia pary, a zmiany u dziecka pojawiają się równolegle. Czasem występuje konflikt pomiędzy dzieckiem a rodzicem, ale wtedy też najlepiej pracować całą rodziną, bo skutki odczuwa ona cała. Wiele zależy od specyfiki problemu, jakiego doświadcza dana rodzina, ale trzeba pamiętać, że to system naczyń połączonych – kiedy znajdziemy miejsce, w którym jest problem, może się okazać, że inne elementy „same się naprawiły” i wszystko zaczyna wracać na właściwe tory.
Jak postrzega pani rolę wiary w procesie zdrowienia?
Nasze poradnie są świeckie, ale przychodzą do nas osoby wierzące. Mamy też terapeutów wierzących. Jeśli odwiedzające nas osoby mogą mieć wsparcie w społeczności kościoła, w wierze, to jest to wielka wartość i ogromna siła, która może nie tylko pomóc w szybszym powrocie do zdrowia, ale też w zachowaniu zdrowia. Bolączką naszych czasów jest brak sensu życia. Uzależnienia często stają się sposobem na załatanie pustki, jaką ludzie odczuwają. Wiara i poczucie, że w moim życiu jest Bóg, to coś, na czym można się oprzeć, co może nadać sens i bardzo skutecznie wypełnić pustkę. Czasem wiara jest poręczą, której można się złapać, by stanąć na nogi. Czasem jest to jedyne, co nadaje życiu sens, bo innego sensu z różnych powodów nie ma. Niewątpliwie jeśli ktoś wierzy, ma dużo większe szanse, że szybciej się podniesie i wytrwa w zdrowiu. W naszych gabinetach rodzicie i dzieci nie muszą się obawiać mówić o wierze. Ufajmy Bogu, że poprowadzi nas do dobrego specjalisty, i że potem będziemy mogli naszemu dziecku czy rodzinie pomóc, bo psycholog udzieli nam wskazówek i wyposaży w narzędzia. Natomiast pracę będziemy musieli wykonać sami i tutaj na pewno bardzo ważne są wiara w Boga i Jego moc, a także zaufanie, że to On będzie nami kierował, kiedy będziemy dokonywać zmian.
Rozmawiała: Ewelina Słotwińska
Część pierwsza >TUTAJ<
Artykuł ukazał się w „Głosie Przebudzenia”, nr 2 (5) 2021. Magazyn można kupić w sklepie internetowym sklep.nadziejadlaprzyszlosci.pl oraz zamówić w siedzibie Kościoła Chwały w Nowym Targu.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie