
W minioną niedzielę w Białym Dunajcu odbył się marsz pamięci, protestu i wołania o sprawiedliwość w pierwszą rocznicę śmierci Pawła Ziętkowicza – strażaka z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, który zmarł kilka dni po pobiciu w remizie. Wydarzenie miało charakter publicznego sprzeciwu wobec bezczynności wymiaru sprawiedliwości i braku konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za tamto zdarzenie.
Protest rozpoczął się po mszy świętej odprawionej na cmentarzu w Białym Dunajcu. Następnie uczestnicy przemaszerowali przez wieś, przechodząc obok kościoła, kierując się pod budynek remizy OSP, gdzie rok wcześniej doszło do pobicia. Marsz przebiegał w ciszy, przerywanej jedynie skandowanymi hasłami. Symbolicznie, na krótkie chwile, zablokowano zakopiankę - główną drogę prowadzącą przez miejscowość.
Sprawa śmierci Pawła Ziętkowicza od roku pozostaje nierozstrzygnięta. Mimo zabezpieczonego nagrania z monitoringu i wszczętego postępowania, do tej pory nie postawiono nikomu zarzutów. Taka sytuacja budzi frustrację wśród bliskich zmarłego i osób wspierających ich działania.
W proteście wzięli udział członkowie rodziny, przyjaciele, druhowie z innych jednostek oraz osoby z różnych części regionu. Mieszkańcy Białego Dunajca w większości nie dołączyli do wydarzenia. Marsz przeszedł przez centrum wsi, kontrastując z odbywającym się w tym samym czasie festynem.
Rok po tragedii uczestnicy marszu przypomnieli o potrzebie rozliczenia sprawców i zakończenia śledztwa. Protest miał charakter pokojowy, ale wyraźnie podkreślał społeczne niezadowolenie i brak zgody na bezkarność przemocy.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie