
Aleksandra Nikodem w rozmowie z Anną Kuźnik, dyrektorką Niepublicznej Chrześcijańskiej Szkoły Podstawowej „Uczeń” w Krakowie
Aleksandra Nikodem: Każdy człowiek rodzi się z pewnymi kompetencjami. Jak my jako rodzice możemy rozwijać te kompetencje, aby dzieci mogły wywierać wpływ na świat?
Anna Kuźnik: Bardzo ładnie pisał o tym Howard Gardner, przedstawiając teorię inteligencji wielorakiej. Wymienił on siedem kluczowych kompetencji, z którymi rodzi się każde dziecko. Nazwał je inteligencjami1 . Należą do nich: inteligencja logiczno-matematyczna, inteligencja werbalno-lingwistyczna (językowa), inteligencja muzyczna, inteligencja przestrzenna, inteligencja ruchowo- (cielesno)-kinestetyczna, inteligencja interpersonalna (międzyosobowa) oraz inteligencja intrapersonalna (refleksyjna). Jako osoba wierząca interpretuję tę teorię w taki sposób, że Bóg, cudowny twórca i kreator, wyposażył nasz mózg w różne kompetencje. Każdy człowiek, każde dziecko od samego początku posiada je wszystkie, ale spośród nich ma tylko jedną lub dwie dominujące. Za pośrednictwem tych dominujących cech może mieć znaczący wpływ na środowisko, w którym żyje. W momencie gdy my, jako rodzice, wychowawcy, nauczyciele, jesteśmy świadomi tego, że każde z naszych dzieci posiada odmienną kombinację silnych kompetencji, możemy właściwie interpretować zachowania dzieci, a także rozumieć ich sposoby postrzegania rzeczywistości oraz sposoby reakcji na pewne zdarzenia, zjawiska i sytuacje. Obserwując dzieci od wczesnego dzieciństwa, możemy rozpoznać ich silne inteligencje i pomóc je rozwijać. Przejawiają się one w codziennych aktywnościach naszych podopiecznych. Posłużę się przykładem ze swojego rodzicielstwa. Moi dwaj synowie dostawali w prezencie samochody. Jeden z nich układał je na półce: równo, według marki i koloru. A drugi, zaraz po otrzymaniu zabawki, rozkładał pojazdy na części pierwsze. Ten pierwszy był postrzegany jako grzeczny, a ten drugi jako łobuziak, który nie potrafi uszanować tego, co dostał. Zawsze mówiliśmy drugiemu synowi: „Bierz przykład ze swojego brata”. Nie zdawałam sobie sprawy, że w ten sposób wyrządzam krzywdę moim dzieciom. Gdy dorośli, okazało się, że ten, który porządkował zabawki według jakiegoś swojego systemu, został informatykiem. Jego główną inteligencją było i jest logiczne, abstrakcyjne porządkowanie ciągów liczb czy zdarzeń. Ten drugi, który rozbierał zabawki na części pierwsze, został technikiem, dla którego żadne mechaniczne urządzenie nie ma tajemnic. Jego atutem jest inteligencja przestrzenna, która najpierw wymaga obserwacji, a później przekształcania w umyśle reprezentacji obrazu. Aby wywierać wpływ na otoczenie i rzeczywistość wokół siebie, pierwszy syn posługuje się logiką i spójnością, drugi – obserwacją i działaniem. Przypatrując się dzieciom, możemy zauważyć te specyficzne dary, którymi Bóg je obdarzył.
AN: Jak możemy wspierać, a nie przeszkadzać dzieciom w rozwoju ich kompetencji?
Jako rodzice bardzo chcielibyśmy, aby dzieci zaspakajały nasze ambicje. Jeśli mamy dwoje czy więcej dzieci w domu, zawsze w jakiś sposób promujemy to dziecko, które realizuje nasze plany, jakie z nim wiążemy na przyszłość. Gdy dziecko wybiera inne zajęcia niż te, których oczekiwaliśmy, czy w jakiś inny sposób się rozwija, czasami na siłę próbujemy je ukierunkować zgodnie z wyobrażeniem, jakie mamy na jego temat. Myślę, że to duży błąd. Z mojego doświadczenia jako pedagoga i rodzica wynika, że porównywanie dzieci do siebie lub wkładanie je w niepasujące do nich ramki jest bardzo szkodliwe. Po pierwsze, rodzi to w dziecku kompleks niższości i negatywny obraz samego siebie, z którym będzie borykało się przez całe życie. Po drugie, człowiek wypełniony kompleksami, poczuciem porażki i nieudaczności (bo przecież nie zaspokoił oczekiwań rodziców) nie będzie odgrywał znaczącej roli w swoim środowisku. Kolejnym ważnym elementem, o którym musimy pamiętać, jest swobodny rozwój dziecka. Wśród rodziców modne jest wyobrażenie, że im więcej zaserwujemy potomstwu zajęć dodatkowych, tym piękniej się ono rozwinie, zyska więcej możliwości do wyboru i może gdzieś „zaistnieje”. I to też jest błędne podejście. Obserwujmy dziecko, zobaczmy, w czym jest dobre, co je interesuje, w jaki sposób podchodzi do problemów, czego potrzebuje, aby je rozwiązać (może przydać się zestawienie inteligencji według Gardnera), i w to inwestujmy. Odłóżmy na bok inne zajęcia. Gdy przeładujemy czas dziecka dodatkowymi obowiązkami, nie przyniesie to pozytywnego rezultatu, bo dziecko potrzebuje swobodnego rozwoju, potrzebuje czasu, który sobie samo zagospodaruje, zgodnie z tym, jakie jest. Obserwuję, jak maluchy bardzo kreatywnie zajmują się same sobą, gdy tylko pozostawi im się przestrzeń, jakieś materiały, przybory do tworzenia. Wówczas najlepiej widać, w jakich dziedzinach życia w przyszłości będą miały coś do powiedzenia. Innym, często popełnianym nieświadomie, błędem rodziców jest chęć zrealizowania poprzez dziecko własnych niespełnionych marzeń. Czyli: chciałam być lekarzem i teraz będę robiła wszystko, aby moje dziecko było lekarzem. Tymczasem każdy człowiek ma prawo być sobą, a jego wartość nie leży w zawodzie ani w tym, jakie szkoły skończył, choć oczywiście nauka jest bardzo ważna i jako pedagog kładę ogromny nacisk na wysoką jakość edukacji. Zauważam też, że rodzice często za wszelką cenę chcą, aby ich dzieci kończyły prestiżowe szkoły, podczas gdy one niekoniecznie się do tego nadają. To też jest zaspakajanie ambicji rodziców lub oczekiwań środowiska. Według mnie rolą rodzica jest zapewnienie jak najlepszego dla dziecka środowiska edukacji. To dzieci mają dostać szansę optymalnego dla siebie rozwoju. Towarzyszenie dziecku na jego ścieżce edukacyjnej, zauważanie postępów, nawet najmniejszych, dzielenie radości z sukcesów, choćby tych drobnych, uskrzydli nasze dzieci i sprawi, że będą wzbijać się coraz wyżej.
AN: Jak możemy wzmacniać u dzieci wytrwałość w dążeniu do celu? Obecnie widzimy u nastolatków spadek zainteresowania tym, aby wkładać wysiłek w osiągnięcie sukcesu. Zamiast tego młodzi ludzie zapatrują się na błyskotliwych i widocznych w mediach youtuberów, którzy robią szybkie kariery.
AK: To, co błyszczy i świeci, jest zazwyczaj płytkie i krótkotrwałe, i nie zawsze wartościowe. Dużą rolę w kształtowaniu dziecka odgrywają rodzina i środowisko, w którym wychowują się dzieci. Nie myślę tu o nastolatkach, które postrzegają siebie oczami celebrytów. W pierwszych latach życia dziecka rodzina i środowisko, w jakim młody człowiek się wychowuje, mają największy wpływ na kształtowanie jego osobowości. Czterolatek ma już w osiemdziesięciu procentach ukształtowaną osobowość. Jeśli dziecko widzi, że w jego środowisku większą wagę przykłada się do spraw materialnych, też będzie do tego dążyło. Jeżeli wartości będą lokowane gdzieś głębiej, duchowo, to dziecko będzie wrastało w tę rzeczywistość. Bardzo często w swojej pracy spotykam się z pytaniem, jak to robimy, że uczniowie naszej szkoły są inni. Na co dzień nie widzimy tej różnicy, ale gdy wychodzimy z naszymi wychowankami, to na tle innych dzieci można zaobserwować, że nasi uczniowie w przeważającej większości nie przeklinają, nie pyskują, pomagają sobie nawzajem, są wobec siebie życzliwi. To nie zasługa programów wychowawczych, lecz środowiska, jakie tworzymy. Dzieci, przebywając wśród nas, widząc nasze zachowanie, wartości, reakcje i sposoby rozwiązywania problemów, uczą się tego i tym żyją. Ktoś kiedyś powiedział, że dyscypliny nie da się nauczyć, można tylko nią nasiąknąć. Dzieciaki nie zachowują się według tego, co od nas słyszą i czego od nich oczekujemy, ale naśladują nasze postawy i zachowania. Na pytanie, jak możemy wzmacniać w dzieciach wytrwałość i determinację w dążeniu do celu, nasuwa mi się jedna odpowiedź. Stwórzmy dzieciom od najmłodszych lat, jak tylko pozwalają nam na to warunki, możliwość rozwijania ich silnych kompetencji. Wtedy to, co robią, będzie wypływało z ich serca, będą maksymalnie skupione na pracy i jestem pewna, że będą miały silną motywację do działania, wysiłku i osiągania wyznaczonych celów. (A tak na marginesie: gdy pozwolimy dzieciom rozwijać ich silne kompetencje, spędzać czas na realizacji swoich pasji, na tej bazie rozwiną się też te słabsze rejony, z którymi dziecko sobie nie radzi).
Dziękuję za rozmowę
Tekst jest fragmentem bloku tematycznego: „Dzieci wpływu”, który został opublikowany w magazynie Głos Przebudzenia nr2 (5) 2021 r.
Magazyn można kupić na stronie sklepu internetowego http://www.nadziejadlaprzyszlosci.pl/
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!