
W grudniu 2020 r. w głowie Jana pękł tętniak. Stan mężczyzny był krytyczny. Trafił do szpitala.
Jan to wspaniały mąż, tata trójki dorosłych dzieci i dziadek dwuletniej Gosi. Rodzina walczy, aby wrócił do domu, do ukochanych gór, do koni, które były jego ogromną pasją.
- Przez ponad dwa miesiące mąż przebywał w szpitalu na OIOM-ie. Ten czas wspominam najgorzej – nie wiadomo było, czy kiedykolwiek jeszcze do nas wróci. Po trudnej walce został przeniesiony z odleżyną III stopnia na Oddział Medycyny Paliatywnej. Lekarze nie dawali mu szans na powrót do sprawności, polecili przeniesienie Janka do zakładu opiekuńczo-leczniczego. Nikt z naszej rodziny nie rozważył nawet przez chwilę takiej opcji. Nie poddaliśmy się i przewieźliśmy go do prywatnego ośrodka, w którym leczono rozległą odleżynę oraz rozpoczęto rehabilitację - mówi żona pana Jana.
- W tym momencie mąż jest w pełni świadomy, rozumie, co się do niego mówi, odpowiada na pytania, mrugając lub poprzez gest kciukiem. Rusza rękami i nogami. To cieszy najbardziej – daje nadzieję, że wróci do sprawności - mówi.
Przed Janem wiele miesięcy mozolnej pracy i odzyskiwania sprawności. Krok po kroku. Nie da się tego przyspieszyć, a dodatkowo wiąże się to z potężnymi kosztami.
- Ośrodek, w którym przebywa Janek, jest bardzo drogi. Nasze oszczędności znikają w zastraszającym tempie. Zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc w zebraniu środków na turnusy rehabilitacyjne dla Jana, które pozwolą mu podjąć walkę o zdrowie i przyszłość - mówi żona.
Zachęcamy do pomocy poprzez dobrowolne wpłaty na stronie: www.siepomaga.pl/jan-budz
Organizatorem zbiórki jest Fundacja Daj Mi Skrzydła
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie