
Do niecodziennej sytuacji doszło na początku czerwca. Turystka przebywała w schronisku. Nagle zniknęła. Rozpoczęły się poszukiwania.
Jak podaje policja, 54-letnia turystka z Warszawy wyszła ze schroniska w Zakopanem 3 czerwca i zniknęła. Pobyt miała opłacony do 5 czerwca. Dlatego, gdy nie wróciła, zgłoszono jej zaginięcie. W rejonie Hali Kondratowej znaleziono też plecak z jej rzeczami. Poszukiwania rozpoczęło Tatrzańskie Ochotnicze Ratunkowe. Powiadomiono też policję. Funkcjonariusze po sprawdzeniu rejestrów stwierdzili, że nic się jej nie stało, a poszukiwana trafiła do areszty w Nowym Sączu.
Okazało się, że turystka postanowiła odwiedzić swojego byłego męża w miejscowości Kłodne w powiecie limanowskim. Tam doszło do awantury, podczas której 54-latka zaatakowała 41-latka motyką w głowę. Groziła też, że podpali mu dom.
- Kobieta usłyszała zarzut gróźb karalnych, zniszczenia mienia oraz uszkodzenie ciała. Policjanci ustalili także, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu i to nie pierwsza taka awantura. W minionym miesiącu kobieta uszkodziła zewnętrzną elewację budynku, oraz podpaliła deski przeznaczone do wykończenia budowy domu 41-latka. 7 czerwca br. Sąd Rejonowy w Limanowej na wniosek miejscowej prokuratury zastosował zatem wobec podejrzanej środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Grozi jej nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Na rozprawę czeka w areszcie śledczym - mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
.Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!