
- 30 lipca oficjalnie po raz 29. na drenczańskim wzgórzu, przy kaplicy gdzie kiedyś stał kościół pw. Szymona Judy Tadeusza, w duchu 80. rocznicy wysiedlenia mieszkańców najstarszej polskiej wsi na Węgrzech, a gdzie w 1994 roku postanowiono polską kapliczkę, przy ołtarzu spowitym zielenią Parku Narodowego Aggtelek odbywał się doroczny odpust polonijny - tak opisują niedzielne wydarzenie polonijne media na Węgrzech.
W tym roku po raz pierwszy udział w tej uroczystości wziął udział Dziecięcy Zespół Regionalny "Śleboda" działający przy Oddziale Związku Podhalan Podczerwone - Koniówka wraz z instruktorami i rodzicami, a ksiądz Marek Łabuzek, kapelan oddziału koncelebrował Mszę Świętą. W trakcie nabożeństwa oddział z Podczerwonego i Koniówki reprezentował poczet sztandarowy.
30 lipca o 5 rano grupa wyjechała z Podczerwonem, by o 11:00 w Derenku wziąć udział najpierw we Mszy Świętej sprawowanej w języku polskim i węgierskim, potem wspólnym złożeniu wieńców na miejscowym cmentarzu.
Następnie po obiedzie zespół zaprezentował swoje umiejętności przed licznie zgromadzoną publicznością, którą stanowili potomkowie mieszkańców Derenku, Węgrzy, Polonia Węgierska, a także przedstawiciele oddziałów Związków Podhalan z Polski oraz przedstawiciele polskich władz samorządowych.
Dzieciakom przygrywała kapela w składzie Jakub Majek, Łukasz Michniak, Robert Rutkowski oraz Daniel Ciężczak.
Występ został bardzo entuzjastycznie przyjęty, w nagrodę dzieci dostały słodycze od organizatorów.
Po zakończeniu odpustu cala grupa udała się na nocleg do pensjonatu Adriana w słowackiej miejscowości Krasnohorska Dlha Luka, gdzie po kolacji wszyscy mogli spokojnie odpocząć i zregenerować siły.
Drugi dzień wyjazdu był poświęcony na zwiedzanie Słowacji. Najpierw grupa pojechała do Koszyc, gdzie spacerowali i oglądali zabytki na starym mieście, a tu największe wrażenie zrobiła katedra Św. Elżbiety, dzieciom spodobały się zaś fontanny.
Podczas spaceru dzieci zjadły pyszne lody zafundowane przez księdza Marka, a po obiedzie i zakupie pamiątek udali się w dalszą drogę w kierunku Spisza, a dokładnie Spiskiego Zamku. Ruiny tego obiektu górują nad okolicą, a widok z murów zapiera dech w piersiach. Niestety trafili na remont wnętrza zamku i nie mogli wejść na wieżę, z której kiedyś spoglądali węgierscy władcy na swoje włości.
Po ponad godzinnym spacerze pojechali do Popradu skąd tzw Elektriczką, czyli kolejką podmiejską przejechali do Starego Smokowca, gdzie czekał na nich kierowca autokaru.
O 21:00 zmęczeni, ale szczęśliwi wrócili do domu.
Wyjazd został dofinansowany przez Związek Podhalan oddział Podczerwone-Koniówka, a o bezpieczny przejazd zadbała firma transportowej Beskidy Travel.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie