
Wiele mówi się o budowaniu już od najmłodszych lat zdrowych relacji – z rodziną, grupą rówieśniczą, innymi ludźmi. Dlaczego to jest takie ważne? Czy internet może temu zagrozić?
Rozmowa z dr Anettą Pereświet-Sołtan, psychologiem społecznym.
U małych dzieci potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem widać na każdym kroku, ponieważ okazują ją wprost. Dzieci w wieku przedszkolnym coraz bardziej chcą przebywać w grupie rówieśników. Uczą się funkcjonować we wspólnej przestrzeni. Jednocześnie pamiętajmy, że dzieci od najmłodszych lat wymagają bliskości i relacji z rodzicem. Na tej bazie budują poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości, a w przyszłości swoją tożsamość. Jesteśmy istotami społecznymi, i to najwyraźniej widać w środowisku dzieci starszych i nastolatków. Wiele badań pokazuje, że nasze zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne w dużej mierze zależy od funkcjonowania w grupie. Nie da się być zdrowym psychicznie, jeśli nie funkcjonujemy dobrze w grupie. Bezpośredni kontakt z człowiekiem powoduje, że wydzielają się endorfiny i oksytocyna. To podnosi odporność i próg bólu, a tym samym dużo lepiej sobie radzimy z kryzysami zdrowotnymi. Aby funkcjonowanie w grupie było przyjemnością, niezbędne jest opanowanie wielu umiejętności, tzw. kompetencji, których przyswajanie powinno się zacząć już w wieku dziecięcym. Bo sztuką jest rozpoznawać intencje, potrzeby i zachowania innych, rozumieć swoje potrzeby i okazywać w akceptowalny sposób emocje.
Jeśli dzieci i nastolatki nie zostaną nauczone budowania relacji, a będą żyć w wirtualnym świecie, to grozi im gorsze funkcjonowanie psychiczne, bo nie będą miały okazji rozwijania takich kompetencji, jak współpraca, radzenie sobie z kryzysami, poszukiwanie wspólnych rozwiązań, czyli nie opanują zestawu zachowań niezbędnych, aby żyć w społeczeństwie i funkcjonować w grupie. Jeśli ktoś tych umiejętności nie nabędzie na odpowiednim etapie życia, to potem dzieje się to, z czym obecnie mamy coraz większy problem, a mianowicie – dziecko boi się wejść w grupę. Coraz częściej spotykamy się z lękami i fobiami społecznymi, dzieci nie chcą dołączać do grup rówieśniczych i na przykład iść do szkoły.
Obserwujemy ogromne problemy z funkcjonowaniem w grupie: pogłębiające się poczucie osamotnienia i odrzucenia, depresja, lęki i obniżone poczucie własnej wartości To zjawisko narasta lawinowo i nie jest to tylko i wyłącznie kwestia pandemii. Chociaż nasze dzieci są bardzo inteligentne i mają dużo wiedzy, to jednak pewne funkcje poznawcze, jak spostrzeganie i uwaga, mogą być zaburzone, jeśli tzw. ekran, a później też świat wirtualny będą miały zbyt duży udział w ich życiu codziennym. Najbardziej jednak zagrożone są emocje, bo wiążą się z relacjami, a te – jak już wspomniałam – dziecko powinno uczyć się budować i kształtować. Trzeba pamiętać, że podstawowym miejscem rozwijania kompetencji jest rodzina, bo to ona pokazuje, jak dbać o siebie wzajemnie, jak się troszczyć i jak się sprzeczać. Rodzina powinna przede wszystkim dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa i być miejscem regeneracji sił. Natomiast poza środowiskiem rodzinnym i szkolnym starajmy się stwarzać dzieciom okazje do spotykania się z rówieśnikami, ponieważ coraz częściej obserwuje się zatracanie zdolności do naturalnego i spontanicznego bycia w grupie jako naturalnym środowisku człowieka. Przebywanie z rówieśnikami jest dla nastolatka tym samym, czym zabawa dla przedszkolaka – w obu przypadkach chodzi o zaspokojenie bardzo ważnej, wrodzonej potrzeby, której nie powinno się lekceważyć.
Jako rodzicie powinniśmy więc uczestniczyć w relacjach wirtualnych tak samo jak w realnych. Nie wszystko musimy wiedzieć, ale czujny rodzic bierze udział w życiu dziecka nawet w jego aspekcie towarzyskim. Aby zobaczyć zagrożenie, trzeba być blisko. Kontrola jest innego rodzaju narzędziem, bo pojawia się na skutek jakiegoś wydarzenia. Tak więc bądźmy obecni w świecie dziecka. Nastolatki uciekają często przed ekran, ale trzeba pamiętać, że jeśli młodzi ludzie żyją zdrowym życiem społecznym, to nie zawracajmy kijem Wisły i jeśli ten ekran jest obecny w życiu naszych dzieci, to nie odcinajmy ich zupełnie od mediów cyfrowych. Jest szkoła online, jest wiele innych relacji, i to stanowi ważną część ich funkcjonowania. Jeśli dzieci poznały smak dobrych relacji z innymi i wiedzą, że świat poza ekranem jest ciekawy i interesujący, to ten wirtualny nie stanie się zagrożeniem. Z nastolatkiem trzeba rozmawiać, zainteresować się tym, co robi i z kim, spróbować razem zoptymalizować czas spędzany przed ekranem. Oczywiście nadal naszą odpowiedzialnością jest obserwować i rozmawiać z nastolatkiem, zwracać uwag. Jest jeszcze inna strona tego zagadnienia: przede wszystkim zobaczmy, jak dużo my, rodzice, spędzamy czasu przed komputerem, telefonem czy telewizorem.
Kilka lat temu przeprowadziłam badania na temat potrzeby komunikacji wśród nastolatków i jasno z nich wynikało, że wszystkie dzieci mają ogromną potrzebę kontaktu, ale twarzą w twarz, i to zarówno z rówieśnikami, jak i z osobami dorosłymi, media społecznościowe zaś traktują jako pewnego rodzaju namiastkę. Przyjrzyjmy się, czy nasze dzieci mają okazję do tego, by spotykać się twarzą w twarz z rówieśnikami, oraz czy my, dorośli, jesteśmy otwarci, gotowi i zdolni poświęcić im tyle czasu i uwagi, ile one potrzebują. W tych badaniach bardzo się dorosłym oberwało, nastolatki najczęściej skarżyły się na złą jakość relacji w domu, wskazując na to, że rodzice traktują je z góry, protekcjonalnie i nie liczą się z ich zdaniem. To z kolei podważało zdaniem młodych ludzi sensowność wchodzenia w głębszą relację z rodzicami, a przecież chcemy czegoś zupełnie innego. Dla nastolatków relacja z rodzicami jest tak samo ważna jak dla młodszych dzieci. Dziecko, nastolatek to wciąż przecież część większej komórki, czyli rodziny. Który element nie funkcjonuje w niej poprawnie? Bardzo często tempo naszego życia jest za wysokie. Dużo pracujemy, a w domu też zbyt często bierzemy do ręki laptop lub smartfon. Niby jesteśmy, a tak naprawdę dla siebie nas nie ma. Czasem nam się wydaje, że spędzamy ze sobą dużo czasu, ale gdyby sprawdzić, ile naprawdę uwagi poświęcamy sobie nawzajem i czego ta uwaga dotyczy – poza komunikantami organizacyjnymi, gdzie kto kogo zawiezie itp. – to ze zdziwieniem odkrylibyśmy, jak mało jest prawdziwego bycia ze sobą. Uwaga stanowi czynnik nie tylko wspierający rozwój, ale także leczący. Brak uwagi powoduje, że dzieci czują się mniej znaczące, a jeśli mniej znaczące, to i mniej wartościowe, a jeśli mniej wartościowe, to rodzi się przekonanie, że nieważne. Nie ma innej miary ważności relacji jak czas, jaki tej relacji poświęcamy. Możemy na różne sposoby próbować rehabilitować swoje sumienie, na przykład kupując coś, wyjeżdżając gdzieś albo obiecując, że kiedyś nadrobimy stracony czas. Jeszcze raz powtórzę: miarą wagi relacji jest czas, jaki jej poświęcamy. Warto sobie szczerze odpowiedzieć, ile tego czasu i komu dajemy na co dzień, nie wtedy, gdy trzymamy telefon w ręku, ale wtedy, gdy jesteśmy w prawdziwym kontakcie z kimś, słuchamy go, wchodzimy w jego świat i naprawdę nas interesuje, czego doświadcza i co przeżywa ta osoba. Na tym polega poświęcenie komuś uwagi. Tego się nie da kupić, można to tylko ofiarować.
Rozmawiała Ewelina Słotwińska
Rozmowa jest fragmentem tekstu „Jak pomóc dzieciom w walce z uzależnieniami”, który ukazał się w Głosie Przebudzenia nr 6/2022. Magazyn dostępny jest w sklepie internetowym: sklep.nadziejadlaprzyszlosci.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!