
Wczoraj pszczelarze mieli wyjątkowy dzień, czyli Światowy Dzień Pszczół. Okazuje się, że są tacy, którzy nie szanują żadnych świętości.
Do zuchwałej kradzieży doszło na Borze na Czerwonem w pasiecie jednego z członków Podhalańskiego Stowarzyszenia Pszczelarzy.
Skradziono mu zestaw ogrodzenia elektrycznego do ochrony pasieki przed dziką zwierzyną, kamery, fotopułapkę, kilkadziesiąt ramek z pszczołami, a nawet kolorowe zatyczki otworków wentylacyjnych korpusów uli (które trzeba było najpierw odkręcić śrubokrętem).
- Wszystkich pszczelarzy prosimy o baczne, codzienne obserwowanie pasiek. Przy zakupie pszczół i uli, a nawet sprzętu pszczelarskiego pytajmy o pochodzenie, róbmy wywiady środowiskowe, sprawdzajmy, czy sprzedający ma pasiekę, a czy czasem nie jest tylko złodziejem handlarzem - mówi Jan Świdroń, prezes Podhalańskiego Stowarzyszenia Pszczelarzy.
- Jedno jest jednak pewne. Nie zrobił tego amator, który nigdy nie miał do czynienia z pszczołami. Zrobił to ktoś, kto doskonale wie, co to odkład, pakiet. Mało tego, z uwagi na specyficzną lokalizację tej pasieki (las, miejsce niewidoczne, układ dróg dojazdowych) możemy podejrzewać, że w kradzieży uczestniczył lub pomagał, ktoś z „miejscowych”, kto wiedział, jak dojechać, którędy uciekać, itd.. Chociaż z drugiej strony, w erze dronów, noktowizorów i innych cudów techniki. Smutne to, oj smutne - mówi Jan Świdroń.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie