Zjawisko zorzy polarnej - niesamowite widowisko natury

Zjawisko zorzy polarnej, znane również jako aurora borealis, od zawsze fascynowało ludzkość swoją tajemniczością i pięknem. Ostatnie obserwacje naukowców wskazywały na serię intensywnych rozbłysków na Słońcu, szczególnie w regionach oznaczonych numerami 3663 i 3664. Te rozbłyski, w tym silne erupcje wyrzucające plazmę słoneczną w przestrzeń kosmiczną, miały bezpośredni wpływ na pojawienie się zorzy polarnej na niebie.

W ciągu ostatnich dni majówki obserwowano aż trzy rozbłyski klasy X, a kolejne dwa miały miejsce w poniedziałek. Od tego czasu zarejestrowano jeszcze pięć, co łącznie stworzyło spektakl trwający od godziny 22:00 10 maja do około 1:00 w nocy 11 maja. Zjawisko to, które można porównać do skandynawskich widoków, sprawiło, że niebo stało się jasne niemal jak w ciągu dnia, a zorza polarna zafascynowała obserwatorów swoją dynamiką i kolorami.

Kolory zorzy polarnej są wynikiem interakcji między naładowanymi cząstkami słonecznymi a gazami w ziemskiej atmosferze. Gdy te energetyczne cząstki słoneczne zderzają się z atomami i cząsteczkami gazu, powodują ich ekscytację do wyższego stanu energetycznego, a następnie, kiedy powracają do swojego pierwotnego stanu, emitują światło. Różne gazy emitują różne kolory światła w wyniku tych zderzeń. Na przykład tlen na wysokości około 100 km nad powierzchnią Ziemi emituje zielone światło, które jest najczęściej obserwowanym kolorem zorzy. Czerwone światło pojawia się, gdy tlen znajduje się wyżej, na wysokości około 300 km, a azot przyczynia się do pojawienia się fioletowego i niebieskiego światła.

W odpowiedzi na to niezwykłe zjawisko, na Domańskim Wierchu zebrała się spora grupa entuzjastów przyrody, fotografów oraz  obserwatorów, chcących uchwycić lub po prostu doświadczyć tego rzadkiego i spektakularnego zjawiska w naszych szerokościach geograficznych. Zorza polarna to zjawisko, które nie tylko przypomina o niesamowitych procesach zachodzących w kosmosie, ale również o pięknie naturalnego światła, które często pozostaje nieuchwytne dla nas na co dzień.

Wojtek Głowacz